Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeładowane busy jeżdżą po piotrkowskich drogach. Jak radzą sobie pasażerowie, kierowcy i policja

Karolina Wojna
Taki widok na przystankach, na których zatrzymują się busy do Rozprzy, Gorzkowic, jest częsty
Taki widok na przystankach, na których zatrzymują się busy do Rozprzy, Gorzkowic, jest częsty Dariusz Śmigielski
Przeładowane busy jeżdżą po piotrkowskich drogach. Mimo że podróżowanie w takich warunkach nie jest ani wygodne, ani bezpieczne, wyobraźni brakuje i kierowcom, i pasażerom. Policja i Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego kontrolują, według nich stan aut poprawia się za wolno.

Spoceni, zgnieceni, ściśnięci jak przysłowiowe sardynki w puszce. Torba na kolanach, reklamówka pod nogami, a łokieć sąsiada pod żebrami. Niektórzy jadą przyklejeni do szyby, większość stojących - do sąsiadów, tak jak oni sami spoconych, zmęczonych i w milczeniu odliczającymi minuty do wysiadki. Mokre od potu dłonie ślizgają się po rurce służącej do zachowania pionu. Wszystko trzęsie w rytm ulicznych dziur. Frustracja sięga wytartego sufitu auta. Brzmi znajomo?

Pasażerowie - nie chcą, ale muszą

Na palcach jednej ręki można policzyć pasażerów miejskiej lub podmiejskiej komunikacji w powiecie piotrkowskim, którzy przynajmniej raz w życiu nie doświadczyli podobnych wrażeń. Niestety, przeładowane do granic możliwości busy to ciągle nie rzadkość na drogach. Co gorsza, pasażerowie, którzy wysiadają ze ścisku, szybko łamią dawane sobie podczas takiej podróży słowo, że już nigdy nie wsiądą do pełnego auta. Wiedzą, że jeżeli nie wsiądą, to nie pojadą...

- Wiadomo, że wolę pojechać - mówi wprost pan Piotr, który nieraz gniecie się w drodze na linii Niechcice-Piotrków. I od razu dodaje, że właśnie dlatego nie lubi jeździć busami.

Najgorzej jest w godzinach szczytu, kiedy jadą wszyscy, czyli tak od 5 do 8 rano i od 15 do 17 po południu. Wyjeżdżając z Piotrkowa już w Al. 3 Maja jest ciasno, ale na kolejnych przystankach pasażerowie dobijani są do granic możliwości.
- W takiej sytuacji to ja mogę jechać nawet wisząc na ostatnim schodku, byle jechać do domu - dodaje pan Piotr. Refleksja na temat komfortu takiej jazdy przychodzi w momencie zaczerpnięcia świeżego powietrza przy wysiadaniu.

O bezpieczeństwie się zwykle nie myśli.
- W takim momencie bezpieczeństwo nie wydaje się ważne. Zawsze się dziwię, dlaczego przewoźnicy w godzinach szczytu nie podstawią dwóch aut, spokojnie by zabrały ludzi - mówi i po chwili sam sobie odpowiada. - Chodzi o zysk i koszty, przecież taniej wszystkich przewieźć jednym...

Podobne refleksje mają pasażerowie najwcześniejszych kursów z tej części powiatu.
- Najgorzej jest tak po godz. 5, kiedy wszyscy jadą do pracy - mówi pan Jan z Rozprzy. Tak jak inni pasażerowie, woli pozostać anonimowy - w mniejszej społeczności cudze opinie szybko są kolportowane tam gdzie trzeba.
- Powiem co myślę, a później mnie kierowca nie weźmie - śmieje się pan Piotr.

Co na to kierowcy?

"Od razu nie weźmie" śmieją się oczy jednego z kierowców. W biznesie kręci już od dekady, przejechał już powiat w poprzek, bo woził ludzi kilkoma liniami. Teraz akurat jeździ do Bełchatowa.
- Ja biorę wszystkich - deklaruje, ale jak zastrzega, nie tyle z powodu chęci zysku, ale ze względu na pretensje ludzi, którzy mieliby zostać na przystanku. - Nie mogę odmówić, przecież nawet jak jest kilka osób więcej to np. w Gomulinie robi się luźno. A to przecież głównie studenci, muszą jakoś dojechać...

Na wspomnienie awantur robionych przez pasażerów, którzy chcieli jechać mimo braku miejsc, macha ręką. Jak - oczywiście anonimowo - dodają przewoźnicy, takie odmowy najczęściej mszczą się już następnego dnia - wkurzony pasażer wybierze inną linię. A mniej pasażerów, to mniejszy zysk i koło się zamyka.
A gdzie jest miejsce na bezpieczeństwo?
- Jeżeli mam przepełniony bus, to jedziemy tak, żeby to miało ręce i nogi - mówi jeden z kierowców dodając po chwili namysłu. - Wiadomo, że jak coś się by stało, to wszystko na mojej głowie.
Na razie, odpukać, nie stało się nic.

Co na to policja...

Co na to policja?

Artur Szczegielniak, szef piotrkowskiej drogówki nie jest zdziwiony takim podejściem, które jak sięga do pamięci, na przestrzeni ostatnich lat niewiele się zmieniło. Brakiem wyobraźni cechują się także pasażerowie, którzy pchają się do auta, choć ciężko tam szpilkę wetknąć.
- Takie są najczęstsze tłumaczenia: no, stoi sobie kobiecina na przystanku, i jak można zostawić? - opowiada naczelnik.
Ale są i pasażerowie z innym podejściem, może bardziej... konkurencyjnym.

- Część kontroli robimy po sygnale od ludzi. Dostajemy na przykład telefon, że bus z Tomaszowa jest przeładowany. No i wysyłam patrol - dodaje Szczegielniak.
Podczas rutynowych kontroli busów często wychodzą i inne przewinienia kierowców np. alkohol. Tak było w przypadku busa zatrzymanego pod koniec marca, wczesnym rankiem na ulicy Roosevelta w Piotrkowie, przy wyjeździe z miasta. 51-letni kierowca samochodu Iveco był "wczorajszy" i wydmuchał 0,5 promila. W busie było dziesięć osób, które jechały do pracy w innej miejscowości.

Nieodpowiedzialnemu kierowcy grozi kara do 2 lat więzienia oraz utrata prawa jazdy.

Jak dodaje Artur Szczegielniak, przewoźników, także tych nie obsługujących linii komunikacji miejskiej czy podmiejskiej, niczego nie nauczył wypadek w Nowym Mieście nad Pilicą, gdzie jesienią na miejscu zginęło 18 osób. Jechali w busie nie przystosowanym do przewozu osób - na pakach, skrzyniach.

W taki sam sposób, w połowie marca przewożeni byli pracownicy z Białej do Piotrkowa. Jak ujawniła policja, 14 osób siedziało na "pace" w zarejestrowanym jako auto ciężarowe mercedesie na stołkach, bańkach i na kole zapasowym. Auto zgodnie z wpisem w dowodzie rejestracyjnym mogło służyć do przewozu... dwóch osób. Dodatkowo kierowca, mieszkaniec Sulejowa, miał prawo jazdy kat. B, a do przewozu takiej liczby osób wymagana jest kat. D.

Ocena Inspektora Transportu Drogowego

Także w ocenie inspektorów piotrkowskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektora Transportu Drogowego ostatnie lata niewiele nauczyły kierowców i pasażerów.
- To jest problem bardzo złożony, bo przewoźnicy stawiają na zysk i starają się wszystkich upchać, ale sporo tu winy w postawie pasażerów, którym brakuje logicznego myślenia - ocenia Adrian Stasiak, zastępca szefa piotrkowskiego oddziału WITD, który tylko w tym roku na kierowców przeładowanych busów nałożył 5-6 mandatów.

Najczęściej, jak wynika z kontroli WITD, zapchane do granic możliwości auta mkną w kierunku Rozprzy, Gorzkowic. WITD zatrzymuje je na ogół już w trasie widząc pasażerów przyklejonych do przedniej szyby.

W przypadku kontroli incognito, podczas których inspektor jest zwykłym pasażerem, piotrkowskie WITD posiłkuje się kolegami z Łodzi.
- Nas już znają - przyznaje Adrian Stasiak, a kierowca jednego z podmiejskich busów kiwa na takie stwierdzenie ze zrozumieniem.
- Wiem, który to, czasami jak jedzie do domu, siedzą tylko ze trzy osoby, ale muszę ruszać o czasie - śmieje się.

Czy to inspektor WITD "na pokładzie" czy większa wyobraźnia kierowcy i mniejsza wrażliwość na niedolę ludzi czekających na przystanku, ale zdarzają się tacy przewoźnicy, którzy z kompletem pasażerów po prostu nie zatrzymają się na kolejnym przystanku.
Czekanie na kolejny autobus nie jest miłe, ale zdarza się nawet na... Czekanie na kolejny autobus nie jest miłe, ale zdarza się nawet na osławionej linii Rozprza-Piotrków. Zdarza się też na innych kursach np. do Łęk Szlacheckich. Czekająca na busa dziewczyna na tej linii, a jeździ o różnych porach, jeszcze nie doświadczyła przeładowania.
- Kierowca się po prostu nie zatrzymuje - mówi.

Stan techniczny busów

Nieco lepiej podróżowanie busami wygląda pod względem stanu technicznego samochodów. Pod względem poziomu odnowienia taboru opinia przewoźników mocno się różni od zdania policji czy inspektorów WITD.
- Pewnie, że teraz są dużo lepsze auta, ciągle jakieś w przeglądzie, robione są blachy - wylicza jeden z kierowców. - Przecież kiedyś to jeździliśmy wszystkim, nyskami... A teraz dużo jeździ np. sprinterków.

- Tabor jest wymieniany, ze starych na... nieco nowsze - przyznaje Adrian Stasiak, który zwraca uwagę na inną ważną kwestię, czyli podnoszącą się wiarygodność stacji diagnostycznych. A w ślad za tym idzie coraz większa dbałość o to, aby auto spełniało wymagania. I mniejsza, choć nieznacznie, liczba zatrzymanych dowodów rejestracyjnych.

Policja działa

Piotrkowska policja systematycznie kontroluje busy komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Podczas akcji BUS lub TRUCK policja w ciągu ostatniego roku kilkakrotnie ujawniła nietrzeźwych kierujących. W czasie tych działań zatrzymywane były dowody rejestracyjne za zły stan techniczny pojazdów.

Szczególnej kontroli podlega kwestia przeładowania minibusów tj. przewożenie osób ponad normę obowiązujących miejsc (nie tylko podczas prowadzonych akcji). Za każdą osobę przewożoną ponad "normę" kierowca karany jest mandatem w wysokości 100 zł (maksymalnie 500 zł).

Czytaj także:

Zmiany w rozkładzie PKS - nierentowne kursy zawieszone

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto