Aktualizacja - 10 marca, godz. 13.25
Zniszczony po nocnym pożarze dom podcieniowy w Złotowie nie zostanie rozebrany. To informacja po wizji lokalnej przeprowadzonej przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Gdańsku.
- Spłonął niestety podcień i cały dach. Na miejscu niezwłocznie pojawił się inspektor naszego urzędu. Wojewódzki konserwator zabytków nakaże zabezpieczenie obiektu. Mimo sporych strat nie przewidujemy wydania zgody na rozbiórkę zabytku - wyjaśnia Marcin Tymiński, rzecznik prasowy WUOZ w Gdańsku.
Wcześniej pisaliśmy...
Malborska straż pożarna informację o pożarze odebrała w niedzielę (9 marca) o godz. 23.32. Drewniany, zabytkowy dom płonął jak pochodnia.
- Po przyjechaniu na miejsce okazało się, że pożarem objęty jest cały dach budynku wielorodzinnego - relacjonuje oficer dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Gdańsku. - Z uwagi na problem z dostępem do wody na miejscu pracowało 12 zastępów straży pożarnej. Nikt nie ucierpiał.
Akcja gaśnicza trwała przez wiele godzin w nocy. Uczestniczyło w niej 5 zastępów Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Malbork, zastępy OSP ze Starego Pola, Stogów, Miłoradza, Nowego Stawu (dwa), wojskowa straż pożarna; o wsparcie poproszono też JRG Sztum.
- Na miejscu są jeszcze dwa zastępy OSP: ze Starego Pola i Miłoradza. Czekają na konserwatora zabytków - powiedział nam przed godz. 9 w poniedziałek (10 marca) dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Malborku. - Dach domu już się zawalił, a zawaleniem grożą też ściany.
Problemy z wodą w czasie akcji gaśniczej pojawiły się po wyłączeniu prądu we wsi. Jak wyjaśnia malborska PSP, nie dało się odciąć zasilania w samym domu podcieniowym, trzeba było wyłączyć je w całej miejscowości, a skutek był taki, że spadło ciśnienie w hydrantach.
- Podczas akcji gaśniczej ratownicy pobierali wodę z hydrantów i przydrożnego stawku - wyjaśnia dyżurny PSP w Malborku.
Zabytkowy budynek jest własnością prywatną. Zameldowane są trzy rodziny, ale w momencie wybuchu pożaru znajdowała się tam jedna osoba - starsza pani, która sama wyszła na zewnątrz przed przyjazdem strażaków. Nocą znalazła schronienie u syna.
- Pani jest w dużym szoku. Wybiegła z domu tak, jak stała. Na miejscu znajdują się pracownice GOPS i każda pomoc, jaka będzie potrzebna, zostanie udzielona - zapewnił w poniedziałek rano Włodzimierz Załucki, wójt Starego Pola.
Ludzie stracili cały swój dobytek. Wszelką pomoc dla pogorzelców od osób, które wyrażą taką wolę, będzie przyjmował Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Starym Polu, przy ul. Marynarki Wojennej 6. Można się kontaktować, dzwoniąc pod numer telefonu 55 271 30 46.
Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało, ale warto też podkreślić stratę historyczną. Mennonicki dom był jednym z symboli gminy Stare Pole, wzniesiony w końcówce XVIII w. dla Johanna Gabriela Preussa.
- Z jednej strony, ludzie stracili swój dobytek; z drugiej - szkoda też zabytkowego obiektu, który był w miarę dobrym stanie. Właściciele złożyli nawet wniosek o dotację na kompleksowe prace konserwatorsko-restauratorskie w niedawnym konkursie ogłoszonym przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, ale nie udało się otrzymać dofinansowania - mówi Włodzimierz Załucki. - Powiadomiliśmy wojewódzkiego konserwatora zabytków i on zdecyduje, jakie będą podjęte dalsze kroki wobec domu w Złotowie.
Prawdopodobną przyczyną pożaru, określoną bardzo wstępnie, było zapalenie się sadz w przewodzie kominowym. Szczegółowe dochodzenie będzie prowadziła policja. Straty oszacowane wstępnie na 350 tys. zł.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?