Pokonać GKSKatowice na alei Unii 2 - po prostu bezcenne!

Katowiczanie rozpoczęli sezon od porażki, na własnym boisku, z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1 (0:1). Jak podkreślają obserwatorzy tego meczu widać było brak zgrania w zespole gospodarzy. Tak naprawdę nie ma się co dziwić, bo latem drużyna przeszła duże zmiany kadrowe. Z klubem z ulicy Bukowej 1 pożegnało się aż 16 piłkarzy! W ich miejsce przyszło 12 nowych graczy. Co ciekawe trener katowiczan Jacek Paszulewicz wcale nie sięgał po głośne nazwiska, jeśli nie liczyć doświadczonego bramkarza Mariusza Pawełka, który przyszedł z Jagiellonii Białystok. 37-latek ma na koncie 258 meczów w Ekstraklasie i trzy mistrzostwa Polski zdobyte z krakowską Wisła w 2008 , 2009 i 2011 roku. W minionym sezonie wystąpił w 12 ligowych meczach aktualnych wicemistrzów Polski. Ciekawą postacią wydaje się być także, wypożyczony ze Śląska Wrocław, Adrian Łyszczarz, który pokazał się z dobrej strony w ubiegłorocznym turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw Europy U 19. Śmiało można zaryzykować twierdzenie, że autorska drużyna trenera Jacka Paszulewicza ma dać katowiczanom awans do Ekstraklasy, na którą czekają tak od 13 lat. Na razie jednak zespół jest niezgrany i to właśnie jest szansa dla drużyny z alei Unii 2.
Początek sobotniego meczu zaplanowano na 17.45. Spotkanie ma transmitować Polsat Sport. Transmisja jest dla klubu szansą na pozyskanie dodatkowych środków finansowych dlatego ŁKS wpadł na pomysł sprzedaży reklam na bandach LED podczas tego meczu. Część reklam już zresztą sprzedano. Pozostało jeszcze kilkanaście wolnych minut. Dodajmy, że średnia oglądalność meczów w Polsacie Sport HD to około 55 tysięcy widzów. Rekordowe spotkania przyciągają przed telewizory nawet 100 tysięcy piłkarskich fanów.
Organizatorzy spotkania spodziewają się kompletu na widowni, czyli nieco ponad 5.000 kibiców. Jak informuje Dariusz Lis, dyrektor sportowy klubu z alei Unii 2, nie będzie wśród nich fanów katowickiej drużyny. - Mamy decyzję, że nie przyjmujemy kibiców gości - inform uje dyrektor sportowy.