Za uszczerbek na zdrowiu domagała się 60 tys. zł odszkodowania. Sąd uznał jednak oskarżenia za bezzasadne.
Zanim zapadł wyrok Pęciak, która pracuje w szpitalu od 26 lat, złożyła ostatnie zeznanie. - Od 2004 roku byłam szykanowana i lekceważona. Znęcano się nade mną, m.in. przez zwracanie mi uwag o wykonywaniu pracy, podczas gdy inne pielęgniarki miały większe uchybienia, a im tego nie mówiono. Tolerowano też ich notoryczne spóźnienia. Mnie zaś dyskryminowano i chciano wyeliminować z zespołu poprzez przenoszenie z oddziału na oddział.
Pęciak uważa, że wpływ na taki stan rzeczy miała niechęć przełożonej, która odgrywała się na niej za sprawy z przeszłości. Zaczynała pracę na laryngologii. Przełożona była wtedy oddziałową. Pomiędzy nią a ordynatorem istniał konflikt. Pęciak twierdzi, że oddziałowa prosiła pielęgniarki o poparcie w związku z groźbą zwolnienia, ale go nie otrzymała. Koszmar zaczął się, kiedy zmarł ordynator, a była oddziałowa została przełożoną. Po zamknięciu laryngologii pielęgniarki przeniesiono na inne oddziały.
- Przełożona próbowała mnie wtedy zwolnić, ale wstawiła się za mną pani ordynator i dlatego zostałam w pracy - dodaje Pęciak.
Stamtąd wkrótce pielęgniarkę przeniesiono na oddział chirurgii dziecięcej, a później noworodków, nefrologii i chorób płuc. I tu, jak twierdzi Pęciak, także doszło do mobbingu. Tym razem ze strony oddziałowej. Kobieta miała nierówno traktować skarżącą, a w efekcie napisać na nią notatkę służbową. Podczas ostatniej rozprawy oddziałowa przypomniała, że zrobiła to, bo pielęgniarka nie wykonała polecenia lekarskiego i nie podała choremu leków oraz nie wykonała badania usg. i ekg.
Bożena Łaz, dyrektor szpitala, wyjaśniała w sądzie, że placówka przechodzi restrukturyzację i przenoszenie pielęgniarek nie wynikało z niechęci, a wręcz odwrotnie, z woli zapewnienia miejsc pracy po zlikwidowanych oddziałach: - Pracownica nigdy nie zgłaszała mi problemu mobbingu. Nigdy też nie dotarła do mnie informacja od innych pracowników, by byli poniżani.
Sąd uznał, że wobec pielęgniarki nie stosowano mobbingu, a przenoszenie na poszczególne oddziały było wynikiem restrukturyzacji. Zdaniem sądu, mimo wieloletniego doświadczenia w zawodzie, pielęgniarka na każdym nowym oddziale mogła podlegać kontroli ze strony przełożonych, po to, by jak najlepiej wykonywała pracę. - Nie może być tak, że personel nie podał leku, bo ofiarą jest pacjent. Pisanie notatek na tę okoliczność trzeba pochwalić, a nie zganić - uważa sędzia Przemysław Majkowski.
Aby uniknąć dalszych konfliktów, dyrektor Łaz przeniosła Pęciak na oddział kardiologii.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?