Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Hajncel: mój motyl i sytuacja z prokuraturą to absurd z filmu Barei [wywiad]

Redakcja
Paweł Hajncel
Paweł Hajncel Konrad Ciężki
Paweł Hajncel, czyli motyl, który pojawił się na procesji Bożego Ciała, opowiada MM-ce o co chodzi z jego happeningami.

**

**

Człowiek-motyl i otrzęsiny w pianą w Łodzi


Konrad Ciężki: W większości rysunków wiszących na ścianie twojej pracowni pojawia się motyw księży, papieża. Dlaczego?

Paweł Hajncel: Bo to jest problem, który od kilkunastu lat mnie uwiera. Problem ten nie tylko jest w mojej głowie dlatego, że media się tym zajmują, ale dlatego, że dotknęło mnie to osobiście.

Na czym polega ten problem?
Zostałem wychowany w latach siedemdziesiątych. W małym miasteczku, gdzie religia była na silnym poziomie oddziaływania. Ochrzczono mnie, byłem u komunii. Nie byłem bierzmowany, bo wyrzucono mnie z religii. Z kolegą zbytnio rozrabialiśmy. Kiedyś kościół traktowałem jako obszar nie do ingerencji, jak świątynię. Ksiądz dla mnie był zawsze postacią nieziemską. Niby człowiek, ale przez czarną sukienkę, którą nosił, zapach kościoła, to wszystko sprawiało, że był nietykalnym tworem. Długo się z tym mocowałem. Mając kilkanaście lat pomyślałem sobie: a jak Boga nie ma? Ale od razu mi się w głowie wkręcało, że nie powinienem w ogóle tak myśleć, że coś się stanie, bo tak pomyślałem. Na studiach to przycichło, sfera religijna w ogóle nie istniała. Poważnie zaczęło mi to przeszkadzać dopiero, kiedy pracowałem w szkole jako nauczyciel plastyki.

Przyszła inspekcja z kuratorium i stwierdzono, że moje przygotowanie pedagogiczne, które odbyłem w latach osiemdziesiątych jest nieważne. Mimo, że byłem już nauczycielem przed tym, to nowa Polska nie uznała tego kursu. Okazało się też, że mój kolega z pokoju nauczycielskiego, nijaki Rysiu katecheta takiego kursu nie musi mieć. To mnie dotknęło osobiście.



Zobacz zdjęcia z motyla na procesji Bożeco Ciała

Pracowałem też w gimnazjum, w którym rządziła bibliotekarka. W pokoju nauczycielskim wisiała tablica, do której przypinało się różne ogłoszenia i plany zajęć. W jej rogu przyczepiona była Matka Boska. Pomyślałem sobie wtedy, że skoro może ona wisieć, to ja też mogę powiesić sobie swój symbol. Z programu telewizyjnego wyciąłem niebieskiego słonika i wpiąłem go w drugim narożniku tablicy. Kiedy przyszedłem kilka dni później, słonika już nie było. Wyciąłem kolejnego i jeszcze raz przypiąłem. Też mi go zdjęto. To ja przekręciłem Matkę Boską górą do dołu. Kiedy przyszedłem za tydzień, to była powieszona normalnie. Znowu ją przekręciłem. Wtedy zaczepiła mnie bibliotekarka mówiąc, że musimy odbyć rozmowę, że ona wie, że ja na lekcjach ściągam krzyż ze ściany. Powiedziała, że obrazek stał przy jej matce, gdy ta umierała. Ja jej na to, że to jest szkoła, czyli teren państwowy, i że ja mam swoje poglądy. Więc jeśli ona trzyma tam obrazek, to ja mogę mieć słonika. Ona powiedziała wtedy, że ja jestem na usługach szatana.

Zauważyłem też, że w telewizji puszczają księdza, który organizuje jakieś zawody dla chłopców. Księża są zapraszani jako autorytety do wypowiadania się w sprawach społecznych i politycznych. Wszystko to zaczęło mi się nawarstwiać i przeszkadzać. Uważam, że postawa artysty jest również od tego, żeby próbować zmieniać otoczenie. Do zmian nie są uprawnieni tylko politycy i księża, ale wszyscy. Popieram chętnie wszelkie ruchy pozarządowe, wstępuję do stowarzyszeń. Uważam, że to jest najcenniejsza rzecz.

Jesteś anarchistą?

Postawę anarchistyczną sobie cenię, ale to już historia.


Czytaj też: Manifestacja zakłóciła beatyfikację w Łodzi


Robiąc swoje akcje podczas transmisji z beatyfikacji i procesji Bożego Ciała chciałeś wywołać oburzenie?

Nie. Chciałem pokazać, że miejsce jest publiczne, pani prezydent Zdanowska zaprosiła na oglądanie beatyfikacji wszystkich łodzian. Chciałem pokazać, że w Polsce są nie tylko wyznawcy Jana Pawła II, dla których on jest ojcem. Na transparencie napisane było "To nie jest mój ojciec". To jest prawda. Moim ojcem jest Jan Wojciech Hajncel. Mnie to wkurzało, że od miesiąca słyszałem, że to jest nasz ojciec. Nie można mówić, że my wszyscy jesteśmy religijni, bo tak nie jest. Uważam, że w Polsce ludzie mają problem z określeniem swojej przynależności, czy ktoś jest religijny, czy nie. Osoby, które mówią, że nie wierzą patrzą na boki, boją się reakcji. Osoba niewierząca postrzegana jest negatywnie.

A co z procesją Bożego Ciała?

Pierwszy raz z procesją poszedłem jako miś w 1997 roku. Tyle, że wtedy dołączyłem do tłumu ludzi. Szarpano mnie za futro, kazano odejść stąd. Po kilkunastu minutach okazało się, że ludzie zaczęli się uśmiechać. Stanąłem na chodniku i machałem do ludzi, a oni do mnie. Podchodziły matki z dziećmi i robiły im zdjęcia z misiem. Ta ich osławiona sfera sakrum jest bardzo łatwa do rozmontowania. Dla mnie to też performensy. Jak się koleś ubiera w sukienkę białą, fioletową, potem jeszcze jakiś szal i czapkę, niesie kielich, dla mnie to też jest performens. Dlatego, że ja nie nakładam na to żadnej historii dwóch tysięcy lat.

Motylka zrobiłem dlatego, bo dziewczynki miały sypać płatki kwiatów. Motyl mi się kojarzy z łąką, kwiatami. Jak biegałem wśród nich, to zauważyłem, że te małe dziewczynki się cieszą. Siostry zakonne, które szły za nimi też uśmiechały się, bo ja byłem w rajtuzkach. Najgorzej zareagowali księża. Chcieli mnie złapać. Teraz odwrócę pytanie. A czy oni nie zaburzają? Dlaczego w jedną stronę to działa? Na to chciałem zwrócić uwagę.


Czytaj też: Motyl z procesji Bożego Ciała w prokuraturze


Zaskoczyło cię złożone w sprawie motylka zawiadomienie do prokuratury?
Tak. Generalnie to nie wiedziałem, że ksiądz wyczytał mnie z ambony. Dowiedziałem się o tym po tygodniu od kogoś kto to słyszał, bo był na tej mszy. Podobno był jakiś list i podpisy by podać mnie do prokuratury.

Ja już mam sprawę jedną o ten transparent z beatyfikacji. Nie złoże broni. Mają mnie skazać, bo obraziłem uczucia religijne, choć to jest niemożliwe. Motylem nie mogę tak potężnej ideologii jaką jest chrześcijaństwo nic zrobić. Jestem tylko jeden mały człowiek. To jest nierealne bym ja cokolwiek mógł uszczknąć z tych dwóch tysięcy lat. Do głowy mi nie przyszło, by spojrzeć na to w ten sposób, że ja mogę zaburzyć coś, sprofanować.

Jeżeli teraz księża mówią, że jako motyl zaburzyłem ich sferę, to są bardzo słabi. Dwa tysiące lat to przetrwało, a ja motyl mogę to zburzyć? To nierealne w ogóle. Mój motyl i sytuacja z prokuraturą to absurd z filmu Barei. On na pewno by to nakręcił, bo tylko w tych proporcjach trzeb to rozpatrywać. Bareja w dalszym ciągu jest w Polsce aktualny.


Czytaj też: Internauci bronią motyla z procesji Bożego Ciała przed proboszczem


Widziałeś facebookowy funpage "Człowiek motyl. Brońmy go przed proboszczem"?

Słyszałem o tym. Muszę to zobaczyć, bo ja dopiero trzy dni temu zapisałem się do tego Facebooka. Cieszy mnie to, bo jest to chyba najlepsza rzecz jaką dostałem jakby w podziękowaniu z ten swój wyczyn (śmiech).

Pojawił się tam nawet pomysł happeningu pod prokuraturą, podczas którego wszyscy byliby przebrani za motyle. Dołączysz do nich?

No ja będę wtedy chyba w środku (śmiech). Bardzo chętnie. Jeżeli ludzie potrafią się zjednoczyć koło jakiegoś problemu, to znaczy że jeszcze nie powariowali.

Dziękuję za rozmowę

Czytaj więcej o

happeningach w Łodzi
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:

Wybierz najładniejszą MISS

Ale Bryki...

Hip Hop Arena
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto