Poszkodowany nie był w stanie ugasić płomieni, bo miał ręce skrępowana pasami. Ogień prawdopodobnie zaprószył jednak sam. Okoliczności zdarzenia badania kutnowska policja pod nadzorem prokuratury. - Dziewiątego kwietnia zakwalifikowano go do pobytu na oddziale chorób wewnętrznych i umieszczono w dwuosobowej sali. Z relacji personelu medycznego wynika, że wdrożono właściwą terapię. Minionej nocy około godziny 24 mężczyzna zaczął się dziwnie zachowywać – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Łodzi. - Zaczął mówić nielogicznie, chciał opuścić szpital, wreszcie zaczął się zachowywać się agresywnie.
W tym czasie na oddziale pracował tylko personel żeński. Kobiety nie potrafiły zapanować nad pacjentem, więc zadzwoniły po pomoc na Izbę Przyjęć. Z izby przyszło dwóch sanitariuszy, którzy przypięli mężczyznę pasami do łóżka,
Godzinę później doszło do tragedii. - Pacjent, który leżał na sali wspólnie z poszkodowanym, wybiegł z krzykiem na korytarz – mówi Krzysztof Kopania.
Mężczyzna tłumaczył, że jego współlokator z sali pali się. Na miejsce wezwano straż pożarną. Do czasu jej przyjazdu personel ugasił płonącego mężczyznę i pościel. - 37-latek miał poparzonych około 70 procent ciała, dlatego podjęto decyzję o przeniesieniu go na oddział intensywnej terapii - mówi Krzysztof Kopania.
W tym czasie na miejscu działali już strażacy. - Po przyjeździe na miejsce dogasiliśmy tlący się materac i wywietrzyliśmy dobrze pomieszczenie - tłumaczy Mariusz Jagodziński, rzecznik Państwowej Straży pożarnej w Kutnie. - Ewakuacja całego oddziału nie była konieczna.
We wtorek w nocy i rano 37-latka przygotowywano do przeniesienia do specjalistycznego do szpitala w Siemianowicach Śląskich, który zajmuje się leczeniem poparzeń. Mężczyzna jednak zmarł około godziny 9.
Podczas oględzin miejsca zdarzenia biegli znaleźli nadpalone zapalniczkę i paczkę papierosów. Dużo wskazuje więc, że mężczyzna mógł próbować odpalić papierosa. Prokuratura nie chce na razie komentować spekulacji. - Trwa wyjaśnianie przyczyn zdarzenia – mówi prokurator Krzysztof Kopania. - Prowadzone postępowanie dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci.
Przedstawiciele szpitala są zdania, że personel zachował się prawidłowo.
- Mężczyzna zachowywał się agresywnie, więc przymocowano go pasami – tłumaczy Justyna Sola-Stańczyk, rzecznik kutnowskiego szpitala. - Z drugiej strony nie wolno nam przeszukiwać pacjentów (pod kątem posiadania np. zapalniczek-przyp.red).
Tekst: Michał Kaźmierczak
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?