14 lipca pan Paweł wybrał się ze znajomymi na kolację do jednej z restauracji przy ul. Piotrkowskiej. Sześcioosobowa grupa znajomych usiadła w ogródku i zamówiła kebaba z frytkami. Gdy konsumowali danie zdarzyło się coś dziwnego.
"Nie ubędzie Wam"
- W pewnym momencie tuż obok pojawiła się kloszardka. Kobieta szybkim ruchem zgarnęła mojemu koledze garść frytek z talerza i poszła dalej. Powiedziała przy tym coś w rodzaju "nie ubędzie Wam" - relacjonuje nasz czytelnik.
Zachowanie kobiety wprawiło pana Pawła i jego znajomych w osłupienie. - W pierwszym odruchu chcieliśmy gonić tę panią. Po chwili doszliśmy do wniosku, że nie chcemy psuć sobie wieczoru i szarpanie się z nią nie miałoby większego sensu - dodaje. - Niestety, kolega, z którego talerza zabrano frytki nie był w stanie dokończyć swojego posiłku.
"Nie zawsze da się zapobiec"
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z kierownikiem lokalu, w którym doszło do opisywanej sytuacji. Jak przyznaje, takie sytuacje nie należą do rzadkości. - Zdarza się, że kloszardzi zabierają klientom piwo czy część posiłku. Kelnerki starają się wyłapywać takie osoby, ale nie zawsze da się temu zapobiec. Osobom, które padną ofiarą takiej sytuacji i zgłoszą się do nas serwujemy nową porcję posiłku - mówi pan Aziz. - Jest nam przykro, że na reprezentacyjnej ulicy Łodzi dochodzi do takich sytuacji - dodaje.
Nasz czytelnik nie poinformował o sprawie obsługi lokalu ani służb. Tego wieczoru nie było to jego jedyne spotkanie z kloszardami. - Wcześniej przy ulicy Narutowicza na ławce spał inny kloszard. Kolejny, już na Piotrkowskiej prosił o pieniądze - mówi pan Paweł i gorzko komentuje - Mury Łodzi rzeczywiście pięknieją, ale miasto i właściwe służby kompletnie nie radzą sobie z problemami, o których piszę powyżej. Często odwiedzają mnie znajomi z innych miast i na pewno nie wpływa to pozytywnie na nasz wizerunek. Coś w tym wszystkim jest nie tak - podsumowuje.
Zgłoszeń na temat kloszardów kradnących jedzenie z ogródków nie odnotowuje straż miejska - Rzadko zgłaszane są do nas takie sytuacje - przyznaje Leszek Wojtas ze Straży Miejskiej w Łodzi. - To po stronie właściciela lokalu leży zadbanie o bezpieczeństwo klientów. Podobnie jak policja reagujemy jeśli otrzymamy wezwanie lub gdy funkcjonariusze są świadkami zdarzenia. Zależnie od okoliczności może być to wybryk nieobyczajny lub zakłócenie ładu i porządku. Musimy pamiętać, że samo przebywanie kloszardów w przestrzeni publicznej nie jest podstawą do interwencji jeśli osoby te nie są pod wpływem alkoholu - dodaje.
Czytaj też:
- Tak będą wyglądać nowe łódzkie riksze
- Nie będzie ciszy nocnej na Piotrkowskiej?
- "Stara Fabryka". Przy Piotrkowskiej powstanie nowe centrum handlowe
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?