Nowy etap w działalności gdańskiego wysypiska śmieci w Szadółkach

Cieszą się z tego zwłaszcza mieszkańcy okolicznych osiedli w Gdańsku, a także graniczącej z wysypiskiem gminy Kolbudy, bo ma przestać śmierdzieć. Niestety, jeszcze wczoraj nie odczuto poprawy.

Władze Gdańska i szefostwo zakładu zapewniają jednak, że to koniec uciążliwości. Oby mieli rację, bo na budowę urządzeń i modernizację całego składowiska odpadów przeznaczono olbrzymią kwotę - 335 mln złotych netto. Dołożyła się do tego Unia Europejska, pokrywając około 60 procent kosztów. Wszystko w ramach realizacji projektu "Modernizacja gospodarki odpadami komunalnymi w Gdańsku".

Czytaj także: Zakończono modernizację gdańskiego zakładu utylizacji w Szadółkach

Ma być lepiej nie tylko dla ludzi, ale też korzystniej dla przyrody. Z hałd śmieci w Szadółkach nie powinno prawie nic wyciec do gleby czy wód gruntowych. Nic nie powinno też ulecieć do atmosfery - zapewniali Paweł Adamowicz - prezydent Gdańska, Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku Szadółkach, a także Andrzej Zwierzchowski - przedstawiciel wykonawców, członek zarządu spółki Hydrobudowa Polska. Tak nieprzyjemnie pachnący biogaz, czyli metan, jest teraz przechwytywany zarówno na starej hałdzie odpadów, jak i na nowej. Prawie w całości będzie wykorzystywany jako paliwo w bioelektrowni.
Wszystko, co deszcz wypłucze z magazynowanych na hałdzie odpadów, czyli tzw. odcieki, zostanie skierowane do podczyszczalni. Dopiero po przefiltrowaniu będą wypuszczane do systemu kanalizacji deszczowej.

Czytaj także: Szadółki przygotowują się do budowy spalarni śmieci

Dzięki inwestycji ma się obejść bez smrodów i skażeń wody. Odpady tzw. zielone, czyli odkładane w naszych domach do oddzielnego pojemnika jako mokre czyste, są w Szadółkach poddawane procesowi kompostowania. Te, które gromadzimy jako suche - dodatkowo są przebierane, by wydzielić z nich surowce nadające się do produkcji.

Zapachy być może się zmienią, ale co ze spalarnią?

Z Leszkiem Grombalą, wójtem gminy Kolbudy, rozmawia Kazimierz Netka

Panie wójcie, cieszy się Pan, że modernizacja zakładu utylizacji śmieci w Szadółkach dobiegła końca?

Cieszę się, bo nic innego mi nie pozostaje, jednocześnie licząc twardo, że przestanie śmierdzieć. Na razie poprawy nie zauważam. Dzisiaj rano właśnie smród rozchodzący się z Szadółek wygonił mnie do pracy. Mam nadzieję, że nowe instalacje przechwycą z wysypiska frakcje gazów powodujących tak przykre zapachy. Cierpią z tego powodu mieszkańcy naszej gminy, południowych dzielnic Gdańska i wszyscy, którzy przejeżdżają obwodnicą.

Jakie to może mieć znaczenie gospodarcze dla gminy?

Ma duże znaczenie. Kto bowiem zechce zamieszkać w pobliżu takiego miejsca? Muszę przyznać, że kiedyś takich przykrych zapachów tu nie było. Zaczęły się około czterech lat temu, mimo że wysypisko istnieje od początków lat siedemdziesiątych.

Podobno przez jakiś czas funkcjonowało nielegalnie... Czy może Pan to potwierdzić?

Przez około 18 lat było nielegalne. Potem zalegalizowano je, a dopiero od paru lat robi się wiele, by zmniejszyć jego oddziaływanie na otoczenie, przechwycić odcieki, gazy.

Ma też tutaj powstać spalarnia odpadów. Mieszkańcy gminy Kolbudy nie są tym zachwyceni...

Jesteśmy za budową nowoczesnej spalarni, bez kompostowni i bez segregacji odpadów. Nie do końca udało się nasze plany przeforsować, więc teraz się denerwujemy, czy spalarnia, która ma powstać, naprawdę będzie nowoczesna.