We wtorek lokatorzy - 46 rodzin - oraz właściciele lokalu mają się spotkać w delegaturze Urzędu Miasta, by znaleźć rozwiązanie tej trudnej sytuacji. To drugie spotkanie w tej sprawie. Na pierwsze nie przyszli restauratorzy. Jeśli i tym razem się nie pojawią, wszystko wskazuje na to, że magistrat rozpocznie procedurę administracyjną dotyczącą zakazu pracy restauracji w godzinach wyznaczających ciszę nocną.
- To miała być restauracja, ale właściciel w weekendy organizuje tam dyskoteki - denerwuje się Marianna Fejge, współwłaścicielka kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 107. - Od poniedziałku do środy wszystko jest w porządku. Jednak od czwartku do soboty są tam głośne imprezy. Aż głowa na poduszce podskakuje. Musimy brać środki uspokajające i wsadzać zatyczki do uszu. Dyskoteki trwają do 3, 4 rano. A w kamienicy mieszkają ludzie, którzy idą do pracy, i dzieci, które idą do szkoły. Tak się nie da żyć. Ja wyraziłam zgodę na restaurację, nie na dyskotekę. I to jest jasno napisane w umowie.
Restauracja działa od sierpnia. Wcześniej był tu jubiler. Lokatorzy kilkakrotnie wzywali policję i straż miejską w sprawie zakłócania ciszy nocnej.
- Jak radiowozy przyjeżdżały, to w lokalu ściszano muzykę. Jednak jak tylko policja czy straż odjeżdżała, natychmiast znów robiło się głośno. A z nami nikt się nie liczy - opowiada Joanna Pawlak, mieszkanka kamienicy. I dodaje, że z każdym dniem jest coraz gorzej. - Na początku właściciele lokalu jeszcze z nami rozmawiali. Dali do siebie numery telefonów i radzili, byśmy zamiast na policję dzwonili do nich, gdy jest za głośno. I dwa razy zadziałało. Ale jak trzeci raz zadzwoniliśmy, już nikt nie odbierał. I tak jest do dzisiaj.
Mieszkańcy kamienicy poprosili o pomoc Piotra Rajcherta, dyrektora delegatury Łódź-Śródmieście. Umówili się na spotkanie, by rozmawiać o sąsiedztwie lokalu. Na zebranie, oprócz właścicieli restauracji, została zaproszona policja i straż miejska. Restauratorzy jednak nie przyszli. - Mieliśmy ważną sprawę w Warszawie - tłumaczy Azad Hamad, właściciel restauracji przy ul. Piotrkowskiej 107. I dodaje, że według niego, nie ma żadnego problemu. - W lokalu nie ma hałasu. Dziwię się postawie lokatorów - mówi.
Jednak na pytanie, czy w lokalu odbywają się dyskoteki, odpowiada: - Dziękuję. Do widzenia - i kończy rozmowę.
Kolejne spotkanie zostało zaplanowane na wtorek.
- Śródmieście to specyficzna dzielnica. Poziom spokoju na pewno nie będzie tu nigdy taki jak na obrzeżach miasta. Musimy jednak wychowywać właścicieli lokali, żeby pamiętali o tym, że obok mieszkają ludzie - podkreśla Piotr Rajchert.
Jeśli na spotkanie właściciele restauracji znów się nie stawią, niewykluczone, że magistrat rozpocznie postępowanie administracyjne o zakazie pracy w godzinach nocnych.
- Wszczynamy takie postępowania rzadko. Ale to jedyne rozwiązanie, kiedy strony nie mogą się porozumieć - mówi Rajchert.
O dobrosąsiedzkie stosunki zadbali na przykład szefowie klubu Lizard King przy ul. Piotrkowskiej, gdzie odbywają się koncerty. Poziom natężenia dźwięku jest tu ustalany z lokatorami. - Poza tym jesteśmy sąsiadami. Czasami zapraszamy więc lokatorów naszej kamienicy na kolacje - mówi Mariusz Myślewski z Lizard King.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?