Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódzkie zespoły. Operate - bel canto w elektronicznym wydaniu [WYWIAD]

Łucja Cymkiewicz
Operate to zdecydowanie jeden z najbardziej oryginalnych zespołów, jakie mamy okazję Wam przedstawić. Zespół łączy muzykę operową z nowoczesnymi gatunkami. Muzycy nie boją się ciężkich gitarowych brzmień, czy bitów, które same w sobie bardziej kojarzą się z muzyką popową. Zespół powstał w 2013 roku. W listopadzie 2014 roku, na świat wyszła płyta „Rara avis” (łac. biały kruk). Wokalistka, Agata Ostrowska, śpiewa na niej wyłącznie w języku łacińskim. Projekt powstał przy współpracy z Adamem Zajdlem – gitarzystą, pianistą, skrzypkiem, który zajął się kompozycją i aranżacją utworów. Artysta współpracował wcześniej m.in. z Tatianą Okupnik, Moniką Kuszyńską, Sławomirem Sulejem i Piotrem Miazgą.

Zapraszamy do wywiadu z wokalistką zespołu, Agatą Ostrowską:

Wasza pierwsza płyty „Rara avis” została nagrana wyłącznie w języku łacińskim. Wyjaśnijcie zarówno mi i czytelnikom, dlaczego wybraliście właśnie ten język.

Pierwszym utworem jaki nagraliśmy był „Libera me” z Requiem Gabriela Faure. Utwór ten jest niezwykle piękny, i zainspirował nas do śpiewania w tym języku. Poza tym uwielbiamy ponadczasowe sentencje łacińskie uważamy, że są trochę zapomniane, a cały czas niezwykle mądre i piękne. W naszych kompozycjach wykorzystujemy cytaty z Pisma Świętego, one także dobrze brzmią po łacinie. To język uniwersalny, nie ogranicza odbierania naszej twórczości, przecież łacinę znają na całym świecie. Nie bez znaczenia jest fakt, że w tym języku śpiewa się bardzo wygodnie...

Jesteś wokalistką operową. Skąd pomysł, żeby te umiejętności połączyć z elementami muzyki współczesnej?

Śpiew operowy, czy jak można powiedzieć klasyczny, jest w naszych kręgach naturalnym sposobem śpiewania. Opera, operetka, kościoły i chóry, w których śpiewamy, to miejsca gdzie wokaliści „stawiają” głos i wzmacniają go siłą mięśni. Dla nas trochę dziwne jest śpiewanie inną techniką niż tzw. bel canto. A tak poważnie, to w tym naszym połączeniu bardziej zaskakująca jest muzyka elektroniczna. Ale nadal się zmieniamy, ostatnio w połączeniu opery z innymi brzmieniami jest coraz więcej rocka.

Na Waszej stronie znajduje się informacja o tym, że Wasze koncerty są dość nietypowe, ponieważ łączycie je z pokazami pirotechnicznym. Jest to reguła, czy urozmaicenie, które stosujecie podczas wyjątkowych okazji?

Nasze występy są zawsze „nietypowe”, bo my jesteśmy oryginalni i takich jak my to już więcej nie ma... Oczywiście żartujemy... Jeśli tylko warunki na to pozwalają, staramy się występować razem z Teatrem Ognia. To połączenie jest interesujące i osadza nasze występy w świecie bez prądu. Nasza muzyka brzmi dobrze na dużych przestrzeniach, ogień jest nie tylko źródłem naturalnego światła, ale także energią, jaka wspiera muzykę. Kompozycje Operate dobrze współgrają z taką energią. Jednak nie zawsze możemy użyć ognia w takim wymiarze. Ostatnio śpiewamy w kościołach - tam byłoby to niebezpieczne. Ale to pytanie dało mi do myślenia... Chyba nie było jeszcze naszego występu zupełne bez ognia. Zawsze są chociażby świece...

Współpracujecie z jedną, konkretną grupą „tańczących z ogniem”? Kto był pomysłodawcą takiego połączenia i jak jest to odbierane przez publiczność?

Adam Zajdel spotkał artystów Teatru Ognia podczas swoich gitarowych koncertów, spodobała mu się ta sztuka i zaprosił ich do współpracy. Artyści z zespołu Alazis zachwycili się naszą muzyką i klimatem jaki tworzymy, i tak w ogólnym zachwycie inspirujemy się i tworzymy razem.

• Domyślam się, że Wasze koncerty wymagają odpowiedniej przestrzeni i naprawdę dobrych ustawień dźwiękowych. Zdarzyło Wam się grać w małym klubie/pomieszczeniu, czy odrzucacie podobne propozycje?

Zdarzyło się, i mając już pewne doświadczenie wiemy, jak przygotowywać się do takich koncertów. Wszystko da się zrobić, a utwory skomponowane przez Adama naprawdę bronią się także w lżejszych aranżacjach. Dobry akustyk potrafi nie takie trudne sale ogarnąć. Jesteśmy otwarci na występy w najdziwniejszych i najtrudniejszych miejscach. Jesteśmy doświadczonymi artystami i lubimy wyzwania.

W Waszej muzyce jest coś magicznego. Jestem też w stanie stwierdzić, że nagrania musiały zająć Wam naprawdę dużo czasu. Ile to trwało? Zdarzyło Wam się nocować w studio? ;)

Miło nam, że nasza muzyka wciąga, to chyba zasługa głębokiego podejścia do sztuki. Muzyka jest całym naszym życiem, traktujemy ją bardzo poważnie, odpowiedzialnie, i oddajemy jej całe serce i duszę. Nie robimy muzyki płytkiej, nie słuchamy takiej, i nigdy nie będziemy okrajać naszej twórczości z głębi. Nagrania trwały długo, a ponieważ wciąż się przepoczwarzamy, powstał już pomysł, żeby niektóre utwory nagrać w nowych aranżacjach. To prawda, że wydanie płyty zabiera bardzo dużo czasu, a my pracujemy zawodowo i mamy inne obowiązki poza zespołem, więc musieliśmy się czasem sporo poświęcać. Ale kiedy trzeba było przyjechać na 7 rano na nagranie, to nie było problemu. Muzycy są zdyscyplinowani. Kiedyś zrobiliśmy próbę, która skończyła się o 3 nad ranem. Nie zauważylibyśmy tego, granie wciągnęło nas bez reszty. Rodziny wystraszyły się i wyrywały z muzycznego transu.

Próbowaliście już swoich sił poza granicami kraju?

Zastanawialiśmy się nad wyjazdem na Woodstock na Ukrainę. Jednak sytuacja była tam napięta i nasze rodziny się na to nie zgodziły. Przeżywaliśmy te sytuację, zbliżyło nas to do sąsiadów, sprawiło, że przejmowaliśmy się każdym dniem walk. I jak to u artystów bywa, nasze lęki, niepokoje, jednoczenie się z ludźmi i nasza wrażliwość objawiły się w twórczości - napisaliśmy „Ziarno nadziei” - utwór, który nie tylko pokazuje nasze podejście do spraw wojny, ale teraz stał się aktualny, gdy obserwujemy fale uchodźców z Afryki.

Kiedy na rynku pojawi się Wasz kolejny krążek? Pracujecie nad nowym materiałem?

Pracujemy cały czas, ale teraz mamy jeszcze większe ambicje. Pragniemy nowy materiał nagrać na poziomie światowym. To będzie trudne, bo nie dysponujemy funduszami na nagrywanie w wielkich studiach i drogą oprawę graficzną. To oznacza, że na nową płytę trzeba będzie chwilę poczekać. Na koncertach gramy więcej coverów i stare utwory w nowych aranżacjach. Niektóre nasze kawałki jak np. „Duas Aures” przeszły niezwykłą metamorfozę. Operate się zmienia, ale jedno nie zmieni się nigdy - nie spłycimy treści przekazu, mam nawet wrażenie, że jeszcze się zagłębiamy w sprawy trudne, sakralne, głębokie uczucia i emocje. Mamy nadzieję, że nie będziemy za bardzo niszowi, a jednocześnie zawiedziemy naszych fanów.

***
Gracie? Koncertujecie ? Jesteście z Łodzi? Chcecie zaprezentować naszym Czytelnikom swój zespół? Nic prostszego! Napiszcie do nas na [email protected], a nawiążemy współpracę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto