Ostatnio na przykład zamiast wezwanej karetki przyjechała straż pożarna. Ci, którzy uczestniczyli we mszy św. w kościele na os. Bratkowice, ze zdumienia przecierali oczy. Kobiecie, która zasłabła, pomocy udzielali strażacy. Ratownicy od gaszenia pożarów przyjechali w zastępstwie ratowników medycznych, bo ci nie mieli wolnej karetki.
Łowicki szpital ciągle walczy o to, aby odzyskać prawo do zarządzania pogotowiem ratunkowym. Obecnie "łowickimi" karetkami dysponuje Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Jest to efekt przegranego przez szpital konkursu w Narodowym Funduszu Zdrowia w Łodzi. Zdaniem NFZ, łódzkie pogotowie nie tylko przedstawiło korzystniejszą finansowo ofertę, ale także ma odpowiedni sprzęt i ludzi, aby zabezpieczyć zdrowie i życie mieszkańców powiatu łowickiego w przypadku nagłego wypadku.
Andrzej Grabowski, dyrektor łowickiego szpitala, kilkakrotnie już odwoływał się od wyników konkursu, na podstawie którego WSRM będzie obsługiwać powiat łowicki.
- Odwołania nic nie dały, więc oddaliśmy sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi - mówi dyrektor Andrzej Grabowski. - Liczymy, że podobnie jak w przypadku szpitali w Radomsku i Zduńskiej Woli, WSA unieważni postępowanie konkursowe. Moim zdaniem, nie przebiegło ono zgodnie z prawem. Wyroku spodziewamy się pod koniec roku.
Na razie większość mieszkańców powiatu zdana jest na łódzkie pogotowie. A to poprosiło służby wojewody łódzkiego, aby wysłały do 71-letniej kobiety, która zasłabła w kościele, jednostkę straży pożarnej, bo nie było wolnych karetek. Pierwszej pomocy przedmedycznej kobiecie udzielili więc przygotowani do tego strażacy z PSP, a dopiero potem przyjechało do niej pogotowie ratunkowe.
- Nie ma w tym nic dziwnego - zapewnia Bogusław Tyka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. - Na powiat łowicki mamy trzy karetki. Ponieważ wszystkie ambulanse były zajęte, poproszono o pomoc strażaków. W żaden sposób nie naruszyło to bezpieczeństwa pacjenta, a skróciło czas reakcji. Łódzkie pogotowie kilka razy prosiło też o pomoc ratowników ze Skierniewic. - Jeździliśmy do ciężkich przypadków z Łowicza - potwierdza Krzysztof Niedźwiedzki, szef skierniewickiego pogotowia ratunkowego. - Utrudnia nam to pracę, ale odmówić nie możemy.
Dyrektor Tyka twierdzi, że pogotowie dba, aby przestrzegać czasowych limitów przyjazdu karetki na miejsce wezwania.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?