- Z płaczem kładłam się na tomografię. Lekarze nic sobie z tego nie robili, nie dostałam od nich nic przeciwbólowego - opowiada kobieta. - Po badaniach kazano czekać, zmieniali się lekarze, a ja czekałam na przyjęcie do szpitala. Płakałam z bólu, nikt nie dał mi nic znieczulającego. Po 10 godzinach męczarni zdecydowano, że mam trafić do szpitala im. Kopernika, bo w "Barlickim" nie ma dla mnie miejsca. Czekałam pół godziny na karetkę. Nie przyjeżdżała. Na własny koszt zamówiłam taksówkę.
Łodzianka trafiła do szpitala im. Kopernika ok. godz. 23. - Tutaj okazało się, że w "Barlickim" nie zrobiono mi najważniejszego, czyli badania odcinka szyjnego kręgosłupa. Za to niepotrzebnie prześwietlono płuca. Na tomografii w "Koperniku" nie byłam w stanie się położyć - ból był tak straszny. Ale tu lekarze okazali się wrażliwi. Dostałam znieczulenie i obudziłam się dopiero po badaniu. Lekarz powiedział, że miałam dużo szczęścia, bo taki uraz często kończy się paraliżem.
Pani Agnieszka spędziła 10 dni w szpitalu. Potem trafiła na rehabilitację. - Napisałam skargę na nieludzkie traktowanie w szpitalu "Barlickiego" - mówi pani Agnieszka.
Anna Muralewska, wicedyrektor szpitala im. Barlickiego ds. medycznych, odpisała pacjentce, że tamtego dnia obłożenie w szpitalu wynosiło 120 proc. i dlatego kobieta nie została przyjęta na oddział. - Pomimo negatywnych odczuć, postępowanie lecznicze i diagnostyczne były typowe dla schorzenia, a przedłużający się czas pobytu był związany z określonymi procedurami obowiązującymi personel medyczny - napisała wicedyrektor Muralewska.
Odpowiedź zaskoczyła pacjentkę. Dlatego wysłała jeszcze jedno pismo do szpitala, ale na nie już nie otrzymała odpowiedzi. Dlaczego? - Pismo napisane było w tonie oznajmującym, co sugerowało brak oczekiwania na odpowiedź ze szpitala - tłumaczy dr. Muralewska.
Pani Agnieszka o interwencję poprosiła NFZ. Fundusz wszczął postępowanie, ale nie poinformował pacjentki o jego efekcie. - NFZ zwrócił się do szpitala o wyjaśnienie. Otrzymaliśmy odpowiedź skierowaną do skarżącej. Ponieważ szpital wyczerpująco wyjaśnił zagadnienia poruszone w skardze, odpowiedź tę uznaliśmy za wystarczającą - mówi Beata Kosiorek-Aszkielaniec, rzecznik NFZ.
Pacjentka jest oburzona i zrezygnowana. - Chciałabym tylko usłyszeć przepraszam, nic więcej - mówi kobieta.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?