Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łodzianie na wakacjach, czyli jak i gdzie przed wojną spędzało się urlop

Anna Gronczewska
Łodzianie na letnisku
Łodzianie na letnisku archiwum muzeum miasta łodz
Przed wojną tylko zamożniejsi łodzianie mogli pozwolić sobie na wyjazd nad polskie morze. Najbogatsi odpoczywali za granicą. Największą popularnością cieszył się jednak wypoczynek w tzw. letniskach. Najbiedniejszym mieszkańcom pozostał wypoczynek w mieście.

Historia Kolumny jako letniska sięga lat 20. minionego wieku. Wtedy Janusz Szweycer, właściciel dóbr łaskich, wpadł na pomysł, żeby w części z nich utworzyć tzw. miasto-ogród. Swój pomysł zaczął realizować w 1927 r. Jako miejsce gdzie miało powstać miasto-ogród wybrał tzw. łaski bór. Szweycer wydzielił 120 hektara lasu między torami kolejowymi, które wybudowano w latach 1902-1903, wsią Wierzchy, a drogą do Pabianic. Dla tego terenu właściciel dóbr łaskich wydzielił księgę wieczystą, którą nazwał „Miasto Las-Kolumna”. Podzielił teren Lasu-Kolumny na trzy części: Pałusznicę, Doliwę i Cygankę. Cyganka znajdowała się na północ od torów kolejowych i była przeznaczona na zabudowę willową.

Doliwa znalazła się między torami, a szosą sieradzką. Ulice miały się tu rozchodzić promieniście, miały zostać obsadzone jarzębinami i lipami. Pałusznicę stanowił obszar od szosy do rzek Grabi i Pałusznicy. Cały ten teren geodeta podzielił na 485 działek. Cena była uzależniona od lokalizacji działki i jej drzewostanu. Kupowali je głównie mieszkańcy Łodzi i Pabianic. Spory teren wykupili m.in. właściciele pabianickiej fabryki bawełnianej Krusche i Ender. Ludności narodowości żydowskiej początkowo sprzedawano działki po cenach komercyjnych, znacznie wyższych od tych powszechnie obowiązujących. Jednak z czasem to właśnie Żydzi stali się właścicielami większości terenu Las -Kolumna. W 1929 roku powstało Towarzystwo Miłośników Lasu-Kolumna. To dzięki zebranym przez Towarzystwo pieniądzom zbudowano tu m.in. w 1931 roku stacje kolejową.

Kolumna szybko się rozwijała. W latach 30. stała się jedną z najpopularniejszych podłódzkich miejscowości wypoczynkowych. W 1936 roku podłączono prąd. Wbudowano około 30 pensjonatów, w tym 6 całorocznych luksusowych, jak „Znicz”, „Halina”, „Reymontówka”. W nieistniejącym już tzw. Dworku Adama łaski felczer przyjmował letników. Właściciele działek wybudowali ponad 160 domów letniskowych. Ponad 70 proc. z nich należało do Żydów, około 20 proc. do Niemców, a niewiele ponad 10 proc. do Polaków. Każdy z domów miał niepowtarzalną konstrukcję. Charakteryzowały je oszklone werandy z kolorowymi szybami. Wille budowano na wzór domów znajdujących się w szwajcarskich uzdrowiskach.

Miały charakterystyczne okapy, zwieńczenia dachów, zdobienia werand, balkonów i okien. Przy moście znajdującym się w tzw. Starej Kolumnie spiętrzono wody rzeki Grabii i utworzono płatne kąpielisko. Mniejsze powstało na rzece Pałusznicy. Letnicy chętnie wypoczywali też nad stawem znajdującym się za stacją kolejową. Można było tam wypożyczyć łódki. Było siedem kortów tenisowych, m.in. jeden w pobliżu płatnego kąpieliska.

JAK I GDZIE ŁODZIANIE SPĘDZALI LETNI WYPOCZYNEK? SPRAWDŹ NASZĄ GALERIĘ

Dobre czasy dla Kolumny skończyły się wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Wielu letników, którzy w sierpniu 1939 roku opuszczało tę wypoczynkową miejscowość, nie przypuszczała, że nigdy tu nie wróci. Niemcy nazwali Kolumnę „Waldhorst”. Wysiedlili najpierw ludność żydowską, potem ten sam los spotkał Polaków. Niemcy przejęli ich pensjonaty i domy letniskowe. Wprowadzili do nich tzw. uzydlerów, czyli niemieckich przesiedleńców z Wołynia, Litwy, Łotwy, Besarabii. Część z nich osiedlała się w Kraju Warty lub jechała do III Rzeszy. Na starych fotografiach można zobaczyć charakterystyczne wozy, którymi wędrowali. Niemcy wybudowali w Kolumnie tzw. dom propagandy z salą kinową.

Po wojnie mieścił się tam przez wiele lat, aż do wybudowania w 2004 roku nowej świątyni, kościół katolicki. Po wojnie utworzono tu gromadę Kolumnę-Las. Wówczas miejscowość zaczęła odzyskiwać letniskowy charakter. Część pensjonatów przejął Fundusz Wczasów Pracowniczych, w innych urządzono ośrodki wczasowe dla matek z dzieckiem. W 1960 r. do Kolumny-Lasu dołączono wsie Przygoń, Orpelów, Kolonie Poleszyn i Wieszchy. Z gromady stała się osiedlem. Liczyła 4 tys. mieszkańców. W 1973 roku Kolumnę włączono w granicę administracyjne Łasku. Stała się jedną z dzielnic tego miasta. Po wojnie w Kolumnie osiedli się Kresowiacy, od 1953 do 1955 przeprowadzali się tam też łodzianie mieszkający wcześniej na Bałutach.

Ich domy wyburzono, bo budowano nowe bloki, a ludzi przesiedlono do Kolumny. Większość z nich zamieszkała w drewnianych letniskach, których nie przejął FWP, a znalazły się zasobach komunalnych. Po wojnie Kolumna nie utraciła letniskowego charakteru. Mnóstwo ludzi spacerowało jej uliczkami, opalało się nad Grabią. Dla wielu łodzian i mieszkańców Pabianic było to ulubione miejsce sobotnio- niedzielnego wypoczynku. Powstało tu wiele ośrodków kolonijnych i wczasowych. Po transformacji znów się wszystko zmieniło. Ośrodki przestały istnieć, ale łodzianie zaczęli w tej okolicy kupować działki, niektórzy przeprowadzili się na stałe.

Tuszyn-Las

Podobnym miastem-ogrodem stał się także Tuszyn Las. Na miasto-ogród przeznaczono 116 hektarów lasu. Każda działka miała 1200 mkw. Z metr płacono od 1 zł do 6 zł. Ulgi otrzymali mieszkańcy Tuszyna. Miasto liczyło, że sprzedaż działek wzbogaci budżet o 1,5 mld zł. Ale tego planu nie zrealizowano. Oficjalnie otwarcie miasta-ogrodu Tuszyn-Las miało miejsce 6 maja 1928 r. Właściciele działek zaczęli budować na nich charakterystyczne, drewniane domki letniskowe, na murowanych fundamentach, z werandami, często piętrowe. Zaczęły też powstawać tam pensjonaty.

Na letnisko do Tuszyn-Lasu zjeżdżali głównie łódzcy Żydzi i Niemcy. Wszyscy chętnie odwiedzali miejscowy „Grand Hotel”, który był przy ul. Prusa. Korzystano też z tzw. osiedla rozrywkowego Tylińskiego. Południową część osiedla nazwano „Palestynką”. Tu działki kupili Żydzi, przypuszcza się, że większość była ortodoksami. Inni Żydzi wykupowali działki w północnej części Tuszyn-Lasu, obok Polaków i Niemców. Na letniska przyjeżdżali tu m.in. łódzcy lekarze.

W Tuszyn-Lesie nie brakowało oczywiście rozrywek dla letników. Na przykład Szmul Bogdański z Łodzi urządził tu cyklodrom. Odbywały się na nim wyścigi motorowe i rowerowe. Z czasem zaczęto zabiegać, żeby Tuszyn-Las stał się miejscowością kuracyjną. Chwalono się, że ma znakomite warunki klimatyczne, dojazd do Łodzi tramwajem, a każda willa ma studnię z dobrą wodą do picia, a latem zjeżdża tu ponad 5 tysięcy letników. Chwalono się, że w Tuszyn-Lesie i Poddębinie działa też pięć pensjonatów: „Grant Pensjonat, „Mrówka”, „Marta”, pensjonat „Rodzin Policyjnych” i pensjonat „Rodzin Żydowskich”. W Poddębinie było też nowoczesne kąpielisko zwane „myką”. W sezonie letnim było otwartych sześć gabinetów lekarskich i dwa dentystyczne. Czynnych było też 25 sklepów spożywczych. 3 piekarnie i 6 sklepów rzeźniczych.

Sokolniki i Ruda

Także w latach 20. utworzono miasto-ogród Sokolniki. Do dziś jest to jedna z najpopularniejszych podłódzkich miejscowości letniskowych. Wielu łodzian ma tam działkę rekreacyjną.

Między 1928, a 1930 rokiem rozparcelowano tam majątek barona Aleksandra Rosto-ckiego, który sam wystąpił z propozycją utworzenia tam miasta-ogrodu. Łodzianie już przed wojną bardzo chętnie kupowali tam działki. Między innymi ze względu na panujący tam mikroklimat, korzystny zwłaszcza dla dróg oddechowych. Dziś w sezonie letnim wypoczywa tam ponad 25 tys. ludzi.

Przed wojną łodzianie chętnie wyjeżdżali też na letnisko do Rudy Pabianickiej, która wtedy nie była częścią Łodzi, lecz stanowiła osobne miasto. I miała wiele walorów wypoczynkowych. Tu na przykład około 1914 r. swoją letniskową willę „Klara” wybudował łódzki fabrykant Juliusz Kunitzer. Nazwał ją na cześć swojej żony. Wille, nie tylko letniskowe, budowano wzdłuż ul. Pabianickiej. Ta pod numerem 133 należała do Arnolda Bajera. Przy ul. Pabianickiej 184/186 willę posiadał Adolf Horak. Natomiast w południowej części Rudy Pabianickiej, na ul. Popioły była willa, do której latem przyjeżdżała rodzina Tshildów. Na tek samej ulicy pod koniec XIX wieku willę letniskową miała także rodzina Zaurów. Przy ul. Letniej dwie wille kupiła m.in. rodzina Kinderm-anów.

Gaz w Wiśniowej Górze

Podłódzka Wiśniowa Góra, Kaletnik czy Żakowice nigdy nie były miastami-ogrodami, ale tu też chętnie jeździli na letniska łodzianie. Na przykład do Żakowic przyjeżdżał z Łodzi z rodziną znany aktor Tadeusz Pluciński. Innym ulubionym miejscem wypoczynku łodzian była wspomniana już Wiśniowa Góra. Nic dziwnego, że w maju 1929 roku Łódź zelektryzowała wiadomość, że las w tej letniskowej miejscowości został zatruty jakimiś nieznanymi gazami. Tym bardziej, że wielu łodzian już wyjechało tam na letnisko lub wynajęło w Wiśniowej Górze pokoje wpłacając zaliczki.

- Część z łodzian pojechała do Wiśniowej Góry, żeby odebrać zadatki - pisał „Express Wieczorny Ilustrowany”. - Ci, którzy już tam zamieszkali pakowali się pośpiesznie w obawie o swoje życie i wracali do Łodzi.

Wynajmujący pokoje letnikom przekonywali, że informacja o gazie jest tylko potwornym żartem. Zaczęli też podejrzewać, że to robota konkurencji. To znaczy właścicieli domów z innych podłódzkich miejscowości letniskowych, którzy zaczęli zazdrościć popularności Wiśniowej Górze. By zatrzymać letników zaczęli obniżać ceny. Ale byli tacy, którzy przekonywali, że informacja o gazie nie jest żadną plotką.

- Byłem w lesie i od kilku dni roznosi się tam dziwny zapach - przekonywał jeden z letników. - Podobny do zapachu fosforu.

Początkowo nikt nie zwracał na to uwagi, ale jedna z letniczek poszła na spacer do lasu. Po nim spuchła jej twarz. Szybko po wsi rozniosła się plotka, że las jest zatruty. Na ten temat zaczęli się wypowiadać lekarze. Przekonywali, że spuchnięcie twarzy nie ma nic wspólnego ze spacerem po lesie. A jeśli by tak się stało, to byłby to pierwszy taki przypadek na świecie.

Na początku lat 30. na letników, nie tylko z Wiśniowej Góry, zaczęło czyhać inne niebezpieczeństwo. Zauważono bowiem tajemniczy autobus, który kursował między Łodzią a Warszawą. I codziennie miał inny numer rejestracyjny. Ustalono, że autobusem jeżdżą złodzieje. Odwiedzają podmiejskie letniska i okradają letników. Ten autobus policjanci zauważyli koło Zgierza. Nie zatrzymał się do kontroli i pojechał w stronę Kutna. Niestety, policjanci nie mieli auta, żeby pojechać za nim.

Ale nagle pojawił się na drodze prywatny samochód. Korzystając z uprzejmości kierowcy pojechali za autobusem. Od okolicznej ludności dowiedzieli się, że zatrzymał się przy lesie. Wysiedli z niej jacyś ludzie z tobołkami. Zaczęli uciekać w głąb lasu. Policjanci rozpoczęli poszukiwania. I mieli szczęście. Zatrzymali czterech złodziei: Józefa Kucińskiego i Hersza Grotszajna z Łodzi, Edwarda Górala ze Strykowa i Arona Fiszbanda z Kutna.

- Posiadali garderobę, bieliznę i srebro pochodzące z ich ostatniej wyprawy do Andrzejowa - pisał „Express Wieczorny Ilustrowany”. - Ich ofiarą padli letnicy Aniela Rozenstreichowa i Franciszek Ruszyński.

Najpopularniejsze podłó-dzkie letniska odwiedzali także kontrolerzy. W lipcu 1938 roku inspekcja odwiedziła Tuszyn -Las. Na jej czele stał komendant powiatowy policji Kocuper. Kilku właścicieli domów letniskowych zostało ukaranych grzywną za nieporządki, a także za niewykonanie wcześniejszych zarządzeń dotyczących remontów.

Na kolonie do Głowna

Zamożniejsi łodzianie przed wojną jeździli na urlop znacznie dalej. Najchętniej odwiedzali polskie morze. Gazety podawały ceny takiego letniego wypoczynku. Na przykład za wynajęcie na cały sezon dwóch pokoi z kuchnią w Jastarni trzeba było wydać 100 zł. W innych miejscowościach nadmorskich ceny były podobne. Więcej za pokój płaciło się w Gdyni, bo od 100 do 150 zł.

- Jeśli ktoś wybiera się nad morze sam to pokój u rybaka, na cały sezon, czyli dwa i pół miesiąca, wynajmie już za 30 zł. - pisała łódzka prasa. - Pozostaje jeszcze kwestia wyżywienia. Jeśli ktoś mieszka oddzielnie, a stołuje się częściowo w domu, a częściowo w pobliskim pensjonacie to utrzymanie jednej osoby kosztuje dziennie mniej niż 5 zł. Są jednak tacy, którzy wolą mieszkać w pensjonacie z całodziennym wyżywieniem i nie narażać się na niewygody. Takich możemy poinformować, że na całym wybrzeżu morskim, pokój w pensjonacie z całodziennym wyżywieniem będzie kosztował dziennie od 8 do 10 zł.

Wyjeżdżano też na wczasy w góry. Głównie do Zakopanego, Wisły, Zawoi, Lancko-rony, Rabki i Rymanowa.

- W Zakopanem można zamieszkać już do 6 zł. dziennie - pisali dziennikarze „Ilustrowanej Republiki”. - Średni pensjonat bierze po 8 zł. od osoby. Są też luksusowe pensjonaty, ale w najdroższych cena całodziennego utrzymania nie przekracza 12 zł. Bardzo tanio jest w Czorsztynie, gdzie w bardzo dobrym pensjonacie jedna osoba płaci po 4 zł. dziennie.

Zachęcano też do połączenia wypoczynku z leczeniem. Proponowano na przykład wyjazd do Truskawca, Ciecho-cinka, Solca, Buska lub Krynicy.

- W Truskawcu pokój z utrzymaniem można dostać w pensjonacie za 7-8 zł. - informowała łodzian lokalna prasa. - Taniej, ale też prymitywniej, jest w Solcu, gdzie utrzymać się można za 4-7 zł dziennie. Bardzo wysokie są ceny pensjonatów w Ciechocinku.

Jednak wielu łodzian spędzało urlop w województwie łódzkim. We Włodzimierzowie i Czarnej Górze dzień w pensjonacie kosztował 5-8 zł., oczywiście z wyżywieniem. Droższe były miejsca w pensjonatach w Wiśniowej Górze lub Kolumnie. Tam trzeba było zapłacić od 8 do 12 zł.

Nikt by pewnie dziś w to nie uwierzył, ale przed wojną bardzo popularnym kolonijnym ośrodkiem dla łódzkich dzieci było Głowno. Na wakacje w Głownie zapraszał m.in. pensjonat Ezfnerowej i Erlichowej. Zapewniano, że warunki są znakomite. Pensjonat był w suchym, sosnowym lesie. Gwarantowano dobrą opiekę wychowawczą i zdrowotną.

Dzieci miały mieć organizowane gry i zabawy pod kierunkiem „rutynowego” instruktora. Zapraszano na nie także do Teofilowa koło Spały. Ci, którzy wybrali się tam do pensjonatu „Trzy róże”, a byli pracownikami umysłowymi mogli liczyć na znaczne ulgi. Na wypoczynek zapraszała też willa „Zofia” we Włodzimierzowie koło Sulejowa. Zapewniano, że co godzinę docierają tam z Łodzi autobusy i jest światło elektryczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto