Nie było widać, że miasto prowadzi jakąkolwiek akcję wymierzoną w nielegalny handel. Jedynie bardzo uważny obserwator mógł spostrzec, że co jakiś czas nerwowo dzwonią z komórek. Wyjaśnienie jest proste: usprawnili system przepływu informacji pomiędzy bazarkami. Dzięki temu gdy miejska ekipa, która ma za zadanie wyczyścić ulice z dzikich kramiarzy, docierała do nich, oni już czekali na nią. Ze spakowanymi pudłami. - Ale jutro też przyjdziemy tu handlować - zapowiadali buńczucznie. - My tak zarabiamy na chleb.
Urzędnicy w asyście strażników miejskich bawili się więc z pudlarzami w kotka i myszkę. I nic nie wskazuje, że ta zabawa w najbliższych dniach się skończy.
Na rogu Tatrzańskiej i Dąbrowskiego urzędnicy w środę w ogóle się nie pojawili. Przypomnijmy - to tu dzień wcześniej handlarki położyły się tu na kramach i nie dały sobie zarekwirować towaru. Co prawda po tej akcji część handlarzy się wyniosła, jednak dwie kobiety zostały, w tym ta, która krzycząc i wierzgając postawiła się strażnikom.
- Urzędników tam w środę nie było, bo odwiedzali inne miejsca. Zamierzamy działać z zaskoczenia - tłumaczył Wojciech Janczyk, rzecznik łódzkiego magistratu.
Miejska ekipa odwiedziła natomiast handlarzy w trzech innych miejscach: na Ciołkowskiego, Pomorskiej i Niciarnianej. W pierwszym przypadku urzędnikom tym razem nie przeszkadzało, że dzień wcześniej też tu byli. Może dlatego, że handlarze okazali się tu spolegliwi. W większości spakowali grzecznie towar, ale zapowiedzieli, że następnego dnia i tak wrócą. Pretensje miał jeden z nich, Marek Klap: - Nie dostałem żadnego ostrzeżenia. Według zarządzenia prezydenta powinienem mieć 15 minut na spakowanie towaru. Tymczasem od razu przystąpili do konfiskaty moich rzeczy - opowiadał pan Marek.
- Jeśli urzędnicy zauważyli, że handlarz nie zamierza pakować towaru, to mieli prawo do takiego zachowania - tłumaczył urzędników rzecznik Janczyk.
Generalnie jednak na nielegalnych bazarkach obyło się w środę bez ekscesów. Żadnej szarpaniny ani rękoczynów. Choć pudlarze wciąż są na ulicach, łódzki magistrat jest niezwykle zadowolony ze swojej pracy. - Trzy osoby dobrowolnie się spakowały, jedna częściowo, bo sześć worków musieliśmy przewieźć do magazynu. Wręczonych zostało dziewięć mandatów karnych - poinformował Wojciech Janczyk.
Tomasz Sadzyński, pełniący funkcję prezydenta Łodzi, zapowiedział, że za pośrednictwem komendanta straży miejskiej złoży do prokuratury zawiadomienie o naruszeniu nietykalności funkcjonariusza straży miejskiej przez handlarkę. Miało do tego dojść we wtorek podczas interwencji na rogu Tatrzańskiej i Dąbrowskiego.
W czwartek ciąg dalszy wojny.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?