Łódzcy radni mają dyskutować o obniżce cen biletów MPK

Najdalej szła Lewica, która przygotowała projekt obniżenia cen.

- To może poprawić sprzedaż, poza tym będzie formą promocji komunikacji - argumentował Dariusz Joński, wówczas radny Lewicy.

Z uchwały przygotowanej przez Lewicę wynikało, że jednorazowe bilety stanieją średnio o 20 groszy, migawki o prawie 10 zł. Uchwała ostatecznie nie trafiła na sesję Rady Mejskiej.

Po referendum, kiedy władzę przejęły Platforma i Lewica, o tańszych biletach zapomniano. Okazało się, że na obniżkę nie zgadza się teraz PO. Miesiąc temu Dariusz Joński, już jako wiceprezydent, tłumaczył, że nie ma sensu wprowadzać na sesję uchwały, bo nie ma zgody radnych na obniżki cen biletów. Ale według naszych informacji, sytuacja uległa zmianie. Okazało się, że koalicjanci osiągnęli porozumienie i uchwała trafi pod głosowanie.

- Dyskusja odbędzie się prawdopodobnie na najbliższej sesji. Nadal wnioskujemy o obniżkę cen wszystkich biletów - powiedział nam Dariusz Joński. - Ale według mnie, stanieją tylko migawki. Powód to dofinansowanie, jakiego wymaga MPK, a nie ma skąd wziąć pieniędzy.

Czy obniżka cen migawek wpłynie na budżet miasta? Może się okazać, że paradoksalnie wpływy będą większe, bo łodzianom zacznie się opłacać kupowanie migawek zamiast droższych w miesięcznym rozrachunku biletów jednorazowych.

W Łodzi z roku na rok sprzedaje się mniej biletów. W 2009 roku wpływy z tego tytułu były o 3 miliony złotych mniejsze niż w 2008 r.

Poznań, który miał najtańsze bilety w kraju, jeszcze obniżył stawki, bo tam także spadała sprzedaż. Zmiany przegłosowała Rada Miejska, zaczną obowiązywać w połowie kwietnia. Wrocław wzmocnił kontrole biletów i w styczniu wpływy z biletów wzrosły o 1 mln zł.