Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kogo za co szanujemy

Aldona Minorczyk-Cichy, Marcin Zasada
Fot. Polska Dziennik Zachodni
Profesor z wyższej uczelni, strażak i górnik - to trzy profesje, które cieszą się największym szacunkiem Polaków. Z raportu na temat prestiżu zawodów w Polsce, opublikowanego właśnie przez firmę Sedlak & Sedlak, wynika, że cenimy tych, którzy mają wiedzę, ciężko pracują lub narażają się dla innych. Nie szanujemy natomiast tych, którzy kojarzą nam się z awanturami, łatwym zarabianiem dużych pieniędzy i skłonnością do mieszania się w nasze sprawy.

Dlatego makler giełdowy, radny i polityk należą do zawodów niezasługujących u nas na poważanie.

Raport rysuje ciekawy obraz relacji społecznych wśród Polaków. Na nasze sympatie, ale też krytycyzm wciąż spory wpływ mają stereotypy, podtrzymywane w dużym stopniu przez media. Prestiż zawodu polityka systematycznie maleje, bo większość z nas ocenia polityków przez pryzmat afer i ekscesów w komisjach śledczych. Nie lubimy biznesmenów i maklerów, ponieważ dorobienie się majątku kojarzymy z nieuczciwością.

Na zasadzie swego rodzaju manifestacyjnej przekory bardziej od polityków cenimy tych, których praca nie wymaga wysokich kwalifikacji: sprzątaczki czy pomocników na budowie. Zgodnie z zasadą, że chwali się to, czego się ma za mało - potrafimy też docenić tych fachowców po szkołach zawodowych czy technikach, których w kraju brakuje, bo za chlebem wyjechali za granicę. Do grona zawodów prestiżowych trafili więc w minionych kilku latach murarz, kierowca autobusu i tokarz.

Polacy najbardziej szanują uczonych

W rankingu zawodów cieszących się powszechnym szacunkiem zwyciężył profesor wyższej uczelni przed strażakiem. Górnik znalazł się na zaszczytnym trzecim miejscu.

To znak, że nadal szanujemy ciężką pracę. Nie zmieniają tego nawet związkowe zadymy z obowiązkowym paleniem opon pod Sejmem, po których przez kraj przechodzi fala krytyki pod adresem górników i ich przywilejów. Raport na temat prestiżu zawodów w Polsce przygotował i opublikował właśnie Sedlak & Sedlak. Jego wyniki są zbieżne z badaniami przeprowadzonymi na Uniwersytecie Śląskim przez prof. Marka Szczepańskiego.

Z opublikowanego wczoraj raportu Sedlak & Sedlak, w którym wykorzystano badania CBOS z 2009 roku, wynika że aż 84 procent społeczeństwa szanuje profesorów wyższych uczelni.

- W tym wypadku pozycja w hierarchii prestiżu była adekwatna do rangi zawodu. Warto zauważyć, że trud długiej i ciężkiej edukacji zrekompensowany został również stosunkowo wysokim prestiżem w przypadku takich zawodów jak: nauczyciel, lekarz, sędzia, czy adwokat - wyjaśnia Gabriela Jabłońska z Sedlak & Sedlak.

Na drugim miejscu pod względem prestiżu zawodów uplasował się strażak. Dużym lub bardzo dużym szacunkiem darzyło go w 2009 roku 80 procent Polaków. Zdaniem autorów raportu, pozytywny wizerunek pracownika straży pożarnej wzmocnił się po atakach na World Trade Center we wrześniu 2001 roku.
Szacunek do osób wykonujących ciężką i uciążliwą pracę sprawił także, że na trzecim miejscu w hierarchii zawodów znalazł się górnik, a na czwartym - pielęgniarka.

- Zaskakująca okazała się wysoka pozycja zawodów niewymagających żadnych kwalifikacji. Przykładowo sprzątaczka w hierarchii prestiżu zawodów pozostawiła daleko w tyle polityków. W styczniu 2009 roku sprzątaczki obdarzane były dużym lub bardzo dużym szacunkiem przez 47 procent Polaków. W przypadku posłów na Sejm procent ten był niemal dwukrotnie niższy. Podobnie, wyższy od polityków prestiż osiągnął niewykwalifikowany pracownik budowlany - wyjaśnia Gabriela Jabłońska z Sedlak & Sedlak.

Zdaniem autorów raportu wyjazdy za granicę w poszukiwaniu pracy, a co za tym idzie mniejsza liczba wykwalifikowanych pracowników w kraju, wpłynęły na wysoką ocenę takich zawodów jak: tokarz, murarz, inżynier pracujący w fabryce, czy kierowca autobusu. Z kolei postępująca komputeryzacja oraz zapotrzebowanie na pracowników w branży IT pociągnęły za sobą zainteresowanie i wysoki szacunek dla księgowych, informatyków, czy analityków komputerowych.

Najniżej w hierarchii szacunku społecznego ulokowane są zawody związane ze sprawowaniem władzy politycznej: burmistrz, starosta, minister, radca gminny, poseł i działacz partii politycznej. Nieco wyżej oceniani są wojewodowie, których dużym lub bardzo dużym poważaniem darzy niemal połowa polskiego społeczeństwa. - Tego typu sytuacji nie obserwuje się obecnie w żadnym innym kraju europejskim - podkreśla Gabriela Jabłońska z Sedlak & Sedlak.
Wyniki Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak w 2008 roku pokazują, że nie wszystkie zawody, które znalazły się na szczycie pod względem prestiżu, gwarantują wysokie zarobki. Jednak profesor uniwersytetu, który w hierarchii szacunku zajął pierwszą pozycję, zarabia najwięcej spośród analizowanych zawodów. W 2008 roku połowa z przebadanych profesorów zarabiała więcej niż 7 800 zł. Podobnie poważane, a jednocześnie dobrze opłacane zawody to: inżynier pracujący w fabryce, sędzia oraz adwokat.

Z drugiej strony widać, że w Polsce nie brak sytuacji, w których obdarzane szacunkiem zajęcia są równocześnie niedoceniane finansowo. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja pracowników służby zdrowia. Zawód lekarza, czy pielęgniarki otoczony jest szczególną estymą społeczną. Jednocześnie ich pracę postrzega się w kategoriach niedocenianej i nisko płatnej. Ogólnopolskie Badania Wynagrodzeń potwierdzają, że zarobki lekarzy oraz pielęgniarek są niskie w stosunku do wysokiego prestiżu.

Hierarchia zawodów w PRL była przez lata stabilna. Podobnie jak dziś najwyżej klasyfikowano profesora uniwersytetu, ale Polacy szacunkiem darzyli też inne inteligenckie profesje, takie jak lekarz, nauczyciel czy sędzia. Z drugiej strony, szanowano też nieinteligenckie zawody, które kojarzono z ciężką, niebezpieczną pracą mającą szczególne znaczenie dla kraju. Wśród nich górnik był wręcz otoczony państwowym kultem: uczono o nim w szkolnych czytankach, śpiewano piosenki, a Barbórka była świętem narodowym. Sytuacja zaczęła zmieniać się na niekorzyść w połowie lat 90., kiedy górnictwo utrwaliło się w świadomości społecznej jako sektor przestarzały, nierentowny i hamujący rozwój gospodarczy.

Powrót górniczego fachu do grupy najbardziej prestiżowych zawodów cieszy. Z badań przeprowadzonych na Górnym Śląsku wynika, że wysokiej pozycji swojego zawodu świadomi są także sami górnicy. Przypomnijmy, że tylko w ubiegłym roku kopalnie w województwie śląskim podaniami o pracę zasypało ponad 40 tys. osób. Zaś sama Kompania Węglowa na stypendia dla studentów kierunków górniczych do 2015 roku chce przeznaczać rocznie 2,7 mln zł, czyli 1200 zł miesięcznie na osobę.

- W minionych dekadach zawód górnika rok po roku plasował się w czołowej piątce najbardziej prestiżowych. W trudnych dla górnictwa latach 90. spadł nawet do drugiej dziesiątki. Kiedy w 1998 roku prowadziłem badania wśród śląskich licealistów, nikt z grona tysiąca przepytanych uczniów nie wyobrażał sobie, że może pracować w kopalni. To był czas, kiedy zawód górnika stał się równie prestiżowy jak zawód sprzątaczki - przypomina prof. Szczepański, szef Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.

Ogłoszone wyniki badań prof. Szczepańskiego wskazują na potężne przemiany, jakie dokonały się w przemyśle wydobywczym po jego restrukturyzacji. W projekcie badawczym udział wzięła reprezentatywna grupa 827 z ok. 12 tys. młodych górników, którzy w trzech ostatnich latach zostali zatrudnieni w kopalniach Kompanii Węglowej. Dziś, niemal zgodnie (95,6 proc. ankietowanych) są oni zadowoleni ze swojej pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto