- Siedziałyśmy ze starszą córką przed telewizorem i oglądałyśmy film - opowiada pani Ewa, której chuligani zniszczyli drzwi. - Nagle rozległ się hałas na podwórku, poszłam więc zobaczyć, co się dzieje. Do drzwi klatki schodowej dobijała się grupa może dziesięciu młodych mężczyzn. Krzyczeli, przeklinali, kopali i walili rękami w metalowe drzwi.
Gdy agresorzy spostrzegli, że ich wyczynom przygląda się kobieta, ruszyli w jej kierunku.
- Wewnętrzne, drewniane drzwi zamknęłam na klucz, ale zewnętrznych metalowych nie zdążyłam - dodaje pani Ewa. - Otworzyli je. Zaczęli kopać i bić pięściami w te drugie. Krzyknęłam, czego chcą, że w domu jest 7-letnie dziecko. Darli się, żebym nie ukrywała kibiców Widzewa, ubliżali. Byłam przerażona.
Po kilku mocniejszych kopnięciach drzwi puściły. Jeden z napastników wpadł do przedpokoju. Na szczęście w tym samym momencie w bramie pojawiła się wezwana wcześniej policja.
- Nie wiem, co by się stało, gdyby nie przestraszyli się policji - dodaje kobieta. - Młodsza córka całą noc nie spała, trzęsła się ze strachu pod kołdrą.
Napastnicy próbowali uciec, ale zostali zatrzymani przez policjantów, którzy byli na podwórku i przed bramą.
Pani Ewa poskarżyła się mundurowym, pokazała rozbite drzwi. Usłyszała, że jeśli chce odnaleźć sprawców, to większość kiboli jest na ul. Jaracza. Może więc tam pójść i wskazać, kto zniszczył jej drzwi.
- Ręce mi opadły. Przecież gdybym to zrobiła, to już życia bym tutaj nie miała. Kibole są do wszystkiego zdolni - żali się łodzianka.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?