- Pomysł bardzo mi się podoba. Nie trzeba wychodzić na zewnątrz i martwić się o rzeczy pozostawione przy stoliku, bo z przeszklonej kabiny wszystko widać - mówi Basia Kowalska, którą spotkaliśmy w restauracji przy ul. Traugutta.
Pierwsza minipalarnia pojawiła się dzień przed wprowadzeniem zakazu palenia - 14 listopada 2010 w restauracji przy ul. 6 Sierpnia. Od tamtej pory jej właściciel wyposażył w nie pozostałe swoje lokale. Każda kosztowała 13 tys. zł.
- Po wprowadzeniu ustawy antynikotynowej nie chciałem stracić klientów, którzy po obiedzie lubią zapalić papierosa - mówi Paweł Zyner, właściciel sieci restauracji.
Kabina dla palaczy posiada system filtracji powietrza, który włącza się po wejściu do niej. Mimo, że nie ma drzwi, dym się nie wydostaje na zewnątrz - jest całkowicie wchłaniany przez filtry.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?