W metalowej puszce był biały proszek. Obok ktoś wetknął lonty. Mężczyzna nie miał wątpliwości. To musiał być ładunek wybuchowy. Natychmiast zaalarmowano policję. Znalezisko obejrzał policyjny specjalista od materiałów wybuchowych i... potwierdził te obawy. Policja ewakuowała pocztę i okoliczne domy. Zablokowała też pobliski dworzec PKP. Napięcie rosło. Wszyscy czekali na pirotechników. Gdy przyjechali, okazało się, że biały proszek to saletra amonowa, która wybucha po zetknięciu z ogniem.
- O tym, że nadawca przesyłki wiedział, do czego służy, świadczyły umieszczone obok lonty zapalające - wyjaśnia Anna Ziętara z policji w Koluszkach. Paczkę wysłał ktoś z Pabianic. Odbiorcą był mieszkaniec Warszawy.
Wieczorem w komisariacie policji przy ul. Armii Krajowej w Łodzi alarm wszczęła kobieta, która zauważyła podejrzany pakunek przyczepiony do podwozia auta. Na szczęście pirotechnicy orzekli, że to nie była bomba.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?