Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głos czytelnika: Parkomaty w Bytomiu okradają kierowców

J. Chobot
A. Gola
Od pewnego czasu pracuję w Bytomiu. Bytom jest miastem "biednym", które potrzebuje np. nowych inwestorów. Tymczasem każdego mieszkańca lub potencjalnego inwestora spotka tutaj przykra niespodzianka.

Rzecz dotyczy płatnych stref parkowania, które w większości miast naszego regionu zostały dawno zlikwidowane, bo opłaty takie były ponoć niezgodne z prawem.

W Bytomiu strefy takie są. Zorganizowano je tak, że nie ma możliwości zaparkowania samochodu w miejscu bezpłatnym nawet na 10 minut. Na ka-żdej z ulic stoją parkomaty i drukują bilet jedynie na odcinek tejże ulicy. Oznacza to, że przejechanie kilku-kilkunastu czasami metrów zmusza do wykupienia kolejnego biletu parkingowego.

A bytomski parkomat to LEGALNY ZŁODZIEJ!!! Dlaczego? Otóż urządzenia te są opatrzone napisem z bardzo drobnym drukiem: "automat nie wydaje reszty". Za pierwszym razem, kiedy musiałem wykupić bilecik, nie zauważyłem te-go napisu i zamiast 1,50 zł, wrzuciłem 5 zł. Reszty nie było. Nie spotkałem się nigdzie z tym, że jakiś sklep, automat itd. "legalnie" kradnie, bo jakiś właściciel tak sobie napisał.

Wczoraj byłem zmuszony, z powodu obowiązków służbowych, przejechać w kilka miejsc i na trzech kolejnych ulicach zapłacić "karę" za posiadanie samochodu. Za czwartym razem zabrakło mi drobnych (automat przyjmuje tylko bilon), więc pomyślałem, że na 10-15 minut zostawię auto na kawałku pobocza bezkarnie. Niestety, służby miejskie w By-tomiu, m.in. Straż Miejska, są imponująco aktywne. Kiedy wróciłem, na koło miałem za-łożoną obejmę i tym razem ko-sztowało mnie - tych kilka mi-nut - 100 zł i 1 punkt karny za łamanie przepisów. Tłumaczenie, że skończyły mi się drobne i automat nie wydaje reszty - pozostały bez echa. Poza obrzeżami miasta wszystkie ulice są obstawione słupkami lub znakami zakazu zatrzymywania, uniemożliwiającymi parkowanie.

Paradoks jest tym większy, że właściciele różnych małych sklepów nie mają prawa zatrzymywać się przed swoimi sklepami w celu wyładowania przywiezionego towaru, bo al-bo stoi zakaz, albo słupki, a jak zza rogu wyjedzie strażnik, to bez dyskusji osoba, która się jednak zatrzymała, ma "jak w banku" 100 zł do zapłacenia.

Bytom potrzebuje inwestorów otwierających nowe miejsca pracy. Każdy taki inwestor musi się jednak liczyć z dużymi wydatkami, które w skali miesiąca poniesie za parkowanie. Wiele spraw urzędowych załatwia się w Urzędzie Miejskim, który oczywiście jest obstawiony parkomatami. Wiadomo, że sprawy urzędowe załatwia się długo i wiele razy, a "karę parkomatową" płaci się dużą.

Przyjazny Bytom więc nie jest, raczej mocno zniechęcający. To właśnie w UM jest wy-dział zajmujący się parkoma-tami i pracującymi tam strażnikami. Mam wrażenie, że ktoś tu zarabia na produkowaniu słupków i kasowaniu kar - również od biednych mieszkańców tego miasta. Mieszkańcy klną i mówią, że żyją w mieście BEZPRAWIA, bo nie mają się do kogo zwrócić, żeby zrobił z tym porządek. Oprac. JJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto