Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Związkowcy protestują na ulicach Bełchatowa

Magdalena Buchalska-Frysz, Maciej Wiśniewski
Protestujący spotkali się przed Urzędem Miasta w Bełchatowie
Protestujący spotkali się przed Urzędem Miasta w Bełchatowie Ewa Drzazga/Maciej Wiśniewski
W południe sprzed Urzędu Miasta w Bełchatowie ruszyła demonstracja związkowców protestujących przeciwko polityce PGE i zmianom w kodeksie pracy

Jest głośno, dość licznie, związkowcy są oflagowani, zaopatrzeni w platformę i megafony. Liczono, że protest, zorganizowany przez związkowców z kopalni i elektrowni Bełchatów, zgromadzi tysiąc, a może nawet dwa tysiące osób, ale, przynajmniej na początku, uczestników było znacznie mniej, może około pół tysiąca.

Bełchatowskich związkowców wspierają koledzy z regionu. Sprzeciwiają się m.in. polityce PGE zmierzającej do wydzielenia z kopalni i elektrowni do spółek działalności nie związanej z produkcją energii, a potem sprzedawaniu tych spółek.

– Polityka rządu Tuska uderza we wszystkich, którzy jeszcze pracę mają i w żaden sposób nie polepsza sytuacji tych, którzy pracy nie mają, najlepszym tego dowodem są ostatnie zmiany do kodeksu pracy, wydłużające okres rozliczeniowy, więc nic dziwnego, że spotykają się na tej manifestacji ludzie ze Śląska, Bydgoszczy, Łodzi,czy innych miast i z różnych branż – mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80, który także przyjechał na manifestację do Bełchatowa. – Wszystkie protesty w Polsce dziś muszą się odbywać pod hasłem strajku generalnego, to broń ostateczna, po którą musimy sięgnąć jeżeli są zagrożone podstawowe prawa pracownicze – dodaje. – Ci, którzy wierzyli w dialog, już tę wiarę stracili.

Jakie były nastroje przed manifestacją?

Antyrządowa manifestacja wyruszyła w południe sprzed budynku magistratu. Protestujący złożyli petycję na ręce starosty bełchatowskiego Szczepana Chrzęsta.

Spod magistratu kolorowy korowód związkowców przemaszerował ulicami miasta pod Sport Hotel, gdzie odbywało się walne zebranie akcjonariuszy PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA. Przedstawiciele związków zawodowych nie zostali jednak wpuszczeni do środka. Nikt do nich także nie wyszedł, by odebrać petycję, dlatego manifestacja przeniosła się pod siedzibę koncernu PGE GiEK SA na Binkowie.

"Kilian do roboty za 1600 zł", "Bełchatów pracuje, Warszawka rujnuje", "Stop przestępstwom wobec pracowników", "TAK godnej pracy, NIE wyzyskowi" - to tylko niektóre hasła widniejące na transparentach.

Podobnie jak przed Sport Hotelem, przedstawiciele protestujących związkowców nie zostali wpuszczeni do gmachu koncernu by złożyć swoje postulaty. Odebrał je tylko pracownik ochrony.

Niespodziewanie jednak na koniec pikiety, kiedy część osób zaczęła się już rozchodzić, do protestujących wyszedł Jacek Kaczorowski, prezes koncernu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA.

– Wyszedł bym wcześniej, gdybym tutaj był – mówi prezes, który właśnie przyjechał z Opola, gdzie premier Donald Tusk ogłosił dziś koncepcję miksu energetycznego wskazującego na wydobycie węgla i m.in. budowę bloków energetycznych w Elektrowni Opole, wchodzącej w skład bełchatowskiego koncernu PGE GiEK SA. – Do tej pory nie mieliśmy w polityce tak jasnych słów, dotyczących myślenia o węglu jako o podstawie bytu energetycznego państwa – podkreśla prezes Kaczorowski.

Jacek Kaczorowski podkreślił, że program optymalizacji w PGE GiEK SA, prowadzący m.in. do redukcji zatrudnienia i przenoszenia pracowników do spółek zależnych, za mniejsze pieniądze, będzie kontynuowany.

– Możemy się zdecydować na utrzymanie miejsc pracy wysokopłatnych, w części, która jest niezbędna do prowadzenia działalności podstawowej z outsourcingiem wszystkich obszarów wsparcia – podkreśla prezes. – Uważamy, ze utrzymywanie miejsc pracy nawet niżej płatnych, ale w Grupie w oparciu o umowę o pracę, z pełnym zabezpieczeniem pakietowym i ubezpieczeniowym daje gwarancję tym ludziom godnego bytu. To, że one są niższe, taka jest niestety pragmatyka. Moglibyśmy zdecydować dzisiaj, że w ramach procesów restrukturyzacyjnych wyłączamy coraz to kolejne obszary i niech się tym zajmuje rynek. Jednak chcemy mieć te miejsca pracy pod kontrolą, pod kątem ich utrzymania – dodaje. – Płace są dzisiaj dość poważnym odciążeniem i to w czasie kiedy cena energii z powodów rynkowych z dnia nadzień spada o 40 zł, a certyfikaty emisyjne nadal obowiązują i ich cena w czasie raczej będzie rosnąć, więc żeby ten biznes móc prowadzić w sposób rentowny, z możliwością inwestowania, również pod kątem utrzymania miejsc pracy, to niestety musimy się restrukturyzować.

Prezes Kaczorowski nie zgadza się jednak z zarzutami stawianymi dziś podczas demonstracji przez związkowców, że docelowo w Kopalni Bełchatów ma pracować tylko ok. 2,5 tys. osób.

– To jest absolutna nieprawda, wyssana z palca – zapewnia prezes. – Ktoś bardzo umiejętnie tymi liczbami pogrywa. O tym jaki będzie stan docelowy zatrudnienia zdecyduje projekt optymalizacji, który będzie uruchamiany w całej spółce, na bazie pilotażu, który już został zdefiniowany w kompleksie Turów.

Manifestację zabezpieczają policjanci, wspomagani mundurowymi z Łodzi.

Wkrótce uzupełnienie zdjęciowej relacji z tego wydarzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto