Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarka zmarła w piotrkowskim szpitalu. Jej mąż domaga się ukarania winnych

Kasia Renkiel
Pan Tomasz po śmierci żony sam musi opiekować się trójką nastoletnich dzieci. Dla całej rodziny to wielka tragedia
Pan Tomasz po śmierci żony sam musi opiekować się trójką nastoletnich dzieci. Dla całej rodziny to wielka tragedia Dariusz Śmigielski
Pielęgniarka zmarła w piotrkowskim szpitalu. Mąż pani Doroty winą za śmierć żony obarcza lekarzy.

Nic nie wskazywało na to, że ten dzień skończy się dla Krzysztofa Łukowskiego tak tragicznie. 18 stycznia rano zawiózł żonę, która była pielęgniarką w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie, do pracy na ranną zmianę.

- Tego dnia skarżyła się na ból głowy i kręgosłupa - mówi pan Krzysztof. - Około godz. 8.20 zadzwoniono do mnie ze szpitala, że żona jest w ciężkim stanie i prosiła, żebym przyjechał do szpitala. Gdy tam dotarłem, była już nieprzytomna - dodaje.

Pielęgniarka zmarła w piotrkowskim szpitalu. Pan Krzysztof twierdzi, że bezpośrednią przyczyną śmierci jego żony było podanie pyralginy i domaga się wyjaśnień od placówki. Jak mówi, tego dnia pytano go o to, czy małżonka była uczulona na tę substancję i prawdopodobnie ją jej podano.

- Nie umieszczono jednak tej informacji w karcie mimo, że jedna z pracownic szpitala kilka dni później mi to potwierdziła. Nie wiem dlaczego - mówi pan Krzysztof. - Poza tym słyszałem też, że zostawiono ją całkowicie samą po podaniu tego środka i dopiero, gdy straciła przytomność, ktoś się nią zainteresował - mówi z żalem. - Nie wiem, jak taka sytuacja w ogóle mogła mieć miejsce.

Jak dodaje, pani Dorota 1,5 godziny musiała czekać na usg serca. - Chcę, żeby winni ponieśli konsekwencje - mówi pan Krzysztof , który nie wierzy w wersję, że jego żona prosiła jedynie o glukozę na wzmocnienie, a taką wersję usłyszał od szpitala.

Piotrkowianin złożył w lutym do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i domaga się wyjaśnień. - Żona miała 41 lat, nigdy nie chorowała, dlatego jej śmierć była dla mnie szokiem - mówi pan Krzysztof, ojciec trójki nastoletnich dzieci.
W karcie zgonu jako przyczynę śmierci podano zawał mięśnia sercowego, obrzęk płuc i niewydolność oddechowo-krążeniową. Nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok, ale Krzysztof Łukowski twierdzi, że z pewnych źródeł już wie, iż nie potwierdziła ona wcześniejszych ustaleń.

- Miało być wykonane jakieś dodatkowe badanie tkanek w Krakowie, ale do tej pory nic nie wiadomo. Wyniki miały być znane po ok. 3 tygodniach, do tej pory nie ma żadnej odpowiedzi - mówi.

Podania pyralginy pacjentce nie potwierdza szpital, który zlecił sekcję zwłok w Zakładzie Patomorfologii w Toma-szowskim Centrum Zdrowia. Jak mówi Ewa Tarnowska-Ciotucha, rzecznik Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie, zgon kobiety był następstwem sukcesywnie pogarszającego się stanu chorobowego, który istniał w momencie przyjścia do pracy i nie pozostawał w jakimkolwiek związku funkcjonalnym z pracą.

Powołując się na przepisy Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, szpital nie może jednak udzielić żadnych informacji na temat wyników sekcji zwłok.

- Już w momencie przyjścia do pracy pani Dorota sygnalizowała innym pielęgniarkom, iż od dnia poprzedniego źle się czuje. Z uwagi na złe samopoczucie nie wykonywała żadnych obowiązków pracowniczych z wyjątkiem przyjęcia raportów - dodaje.

Pełne informacje na temat zastosowanego leczenia dostępne są w historii choroby pacjentki, ale szpital jej nie udostępnia. - W związku z gwałtownie pogarszającym się stanem pacjentki opiekę przejęli lekarze OIOM, natychmiast wdrożono leczenie ratujące życie. Chora była stale monitorowana i leczona na oddziale intensywnej terapii - dodaje rzecznik placówki.

Prokuratura rejonowa, która zajmuje się tą sprawą, zwróciła się do szpitala o udostępnienie dokumentacji lekarskiej pacjentki i podjęła czynności sprawdzające w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia piotrkowianki.

- Zwróciliśmy się także do sądu rejonowego o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej osób, które tego dnia pełniły obowiązki w szpitalu i mogłyby coś w tej sprawie powiedzieć - mówi prokurator Piotr Grochulski, prowadzący sprawę.

Dzięki temu będzie można porozmawiać z lekarzami i pielęgniarkami, które pełniły wtedy dyżur. Czy ich zeznania coś wyjaśnią, nie wiadomo.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto