Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Frywolna bielizna z Łodzi podbija Europę

Liliana Bogusiak
Co piąty pas z podwiązkami czy stanik odsłaniający brodawki sprzedawany w zachodnich sklepach pochodzi z Łodzi. Szyje je kilkadziesiąt małych zakładów. Nawet tak wielkie firmy, jak Lupoline, Gorsenia czy Krissline mają w swojej ofercie erotyczne kolekcje.

Z frywolnymi fatałaszkami jest następujący problem: nikt tak naprawdę nie wie, kiedy staniczek jest po prostu seksowny, a kiedy należy zaliczyć go do bielizny erotycznej. Jednego przecież podnieca długa koszula, a inny woli partnerkę w gorsecie z lateksu.

– Śmiejemy się w naszej firmie, że bielizna jest erotyczna, gdy prezentująca ją modelka podczas sesji zdjęciowej do katalogu pyta, czy grafik zasłoni sutek – mówi Dorota Salska, projektantka. – Ale tak naprawdę, gdybym miała pokusić się o definicję, są to fatałaszki bardziej odkrywające damskie walory niż kojarzące się z pornograficznym wyuzdaniem. Dziś sprzedaje się jej w normalnych hurtowniach bieliźniarskich oraz za pośrednictwem sklepów internetowych.

Ale są i firmy szyjące bardziej odważne wzory, które odkrywają lub uwydatniają intymne miejsca. Mamy tu na myśli majtki pęknięte w kroku czy biustonosze, których miseczki kończą się w połowie piersi. Te produkty najczęściej trafiają do sex shopów.

– Hitem jest koszulka, która zamiast zakrywać, odkrywa piersi oraz koronkowe szorty – dodaje Dorota Salska. – Mówi się co prawda, że stringi są passe, ale jak wynika z naszych obserwacji, kobiety i tak je noszą.

Co Niemka odkryje, to Polka zasłoni

Bielizna erotyczna z łódzkich i podłódzkich firm trafia do Niemiec, Francji, USA i Czech, ale z powodzeniem sprzedawana jest również w rodzimych hurtowniach i sklepach.

– Swoje fatałaszki prezentowało w moim sklepie co najmniej kilkunastu lokalnych producentów – potwierdza Konrad Ender, właściciel kilku łódzkich sex shopów. – Część z nich szyje na zachodnie rynki, ale o lokalnym też nie zapomina.

I to właśnie w jednej z firm produkujących stringi dla Niemek miała ostatnio miejsce zabawna historia. Krojczy rozłożył wykrój w rozmiarze 56 i złapał się za głowę. – Wyglądają jak skrzydła samolotu – wyszeptał.

Wiele się nie pomylił, bo były przeznaczone dla pań mających w biodrach blisko półtora metra!

– I to jest podstawowa różnica w podejściu do erotyki między Niemkami a Polkami – śmieje się Mariola Hundziak, menedżer w firmie produkującej taką bieliznę od siedmiu lat.

– Niemka, nawet superpuszysta, nosi takie ciuszki, a nasze rodaczki przestają je kupować, gdy nie mieszczą się już w rozmiarze 42.

I choć zdaniem projektantek Niemki do najzgrabniejszych nie należą, wydaje się, że nie mają żadnych kompleksów i zahamowań. Noszą bowiem stringi, nawet gdy mają ogromne pupy, a seksowne staniki szyje się dla nich w Łodzi w tak dużych rozmiarach, że – jak mówi jeden z krojczych – w miseczki można włożyć dużego arbuza lub główkę kapusty. Sąsiadki zza zachodniej granicy lubią modele bardziej strojne i gustują w haleczkach z dużą ilością falbanek, kokardek i świecidełek. Często kupują majtki pęknięte w kroku, koszulki odsłaniające piersi, sznurowane gorsety kończące się pod biustem.

Erotyczne znaczy czarne

Amerykankom podobają się wszystkie łódzkie wzory, zarówno mniej, jak i bardziej skromne. Oficjalnie jednak mieszkańcy USA są dość pruderyjni – w ich kraju modelka na opakowaniu bielizny musi mieć zasłonięty sutek, o innych jeszcze bardziej intymnych obszarach nie wspominając. Wyrafinowane Francuzki preferują wzory bardziej stonowane.

Czeszki, podobnie jak Polki, są skromniejsze. Te o większych gabarytach wstydzą się swojego ciała, ale przywiązują ogromną wagę do jakości wykonania. Nie założą koszulki czy majteczek we wzorki. Nasze panie natomiast lubią haleczki ze stanikiem powiększającym piersi, nawet jeśli swoje własne mają bardzo duże.

Wszyscy jednak uważają, że erotyczna bielizna powinna być czarna. Na dziesięć sprzedanych kompletów osiem jest czarnych, a dwa czerwone (najchętniej kupowane z okazji Bożego Narodzenia i walentynek). Sporadycznie wybierana jest bielizna w panterkę i w groszki.

Erotyczne fatałaszki są droższe od swoich klasycznych odpowiedników, bo ich uszycie jest bardziej pracochłonne, a koronka, haft, szyfon, kabaretka czy miękki bieliźniany lateks są w najlepszym gatunku.

Mniej materiału, więcej pracy

Erotyczne kolekcje to wyzwanie dla fantazji projektantki i umiejętności konstruktorki, bo wzory są bardzo skomplikowane. Ciuszek ma być opięty, a taśmy i fiszbiny muszą tak podtrzymywać półmiseczki, aby nie opadały.

– Jest dziesięć razy trudniejsza do uszycia, bo wymaga misternej pracy – mówi jedna ze szwaczek. – Mamy co prawda specjalne maszyny do marszczenia, plisowania, ale łatwo nie jest.

W łódzkich firmach szyjących wzbudzające chuć staniczki krąży taka anegdota: Dlaczego dwaj liderzy rynku erotycznej bielizny zaprzestali produkcji? Bo ich ciuszki miały taką moc, że musieli przestawić produkcję na bieliznę dla ciężarnych.

W tym dowcipie jest dużo prawdy, bo podawane są konkretne marki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto