Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Downhill: jazda rowerem nie dla idiotów [wideo]

Redakcja
Downhill - jazda rowerem w dół po wyznaczonej trasie, to dyscyplina młoda. Rowerzystów w zbrojach można jednak spotkać nawet w Łodzi.

Chociaż Łódź z górami ma mało wspólnego, to nawet tutaj można spotkać ludzi uprawiających downhill. Jeżdżą oni w Łagiewnikach bądź na Rudzkiej Górze. Tylko w tych dwóch miejscach są - chociaż krótkie - trasy dla nich. - W Łodzi jest kiepsko. Są trasy, ale krótkie, takie jak na Rudzkiej Górze. Tutaj zjazd trwa ok. 30 sekund - tłumaczy Robert Grzenda.

W porównaniu z czasem jakiego downhillowcy potrzebują do pokonania trasy na zawodach, to jest tyle co nic. Czas zjazdu w zawodach waha się od dwóch do pięciu minut. Jednak rowerzyści cenią sobie takie trasy, jak ta na Rudzkiej Górze. - Chociaż zjazd jest krótki, to bardzo techniczny. Trasa jest wąska i można dobrze potrenować technikę - mówi Kuba Grochowski.

Downhill - co to takiego?

A czym tak naprawdę jest downhill (DH)? Jest to jedna z odmian ekstremalnej jazdy na rowerze. Jej zasady są bardzo proste - wygrywa ten kto osiągnie najszybszy czas przejazdu. Trasy do DH są wyznaczone, często można na nich spotkać kamienie, korzenie, czy wąskie zakręty między drzewami. Prawie cały czas jedzie się w dół. Nie wykonuje się żadnych ewolucji w powietrzu, a wszystkie hopki czy dropy (uskoki) trzeba pokonywać jak najpłynniej.

Innymi, podobnymi dyscyplinami są dirt, czyli wykonywanie akrobacji w powietrzu i tutaj przyznawane są punkty; cross country, czyli klasyczne kolarstwo górskie - jazda po górskim lesie raz w górę, raz w dól. Dyscyplina ta jest w programie igrzysk olimpijskich; fourcross, czyli jazda po torze w conajmniej cztery osoby. Dla zwykłej osoby te wszystkie dyscypliny wyglądają prawie tak samo, ale sami zainteresowani zwracają uwagę na różnicę i każą nie mylić pojęć. - Pokażę Ci jeden skok, ale to nie będzie downhill tylko dirt - wyjaśnia Marcin Tarkowski przed wykonaniem jednej z ewolucji w powietrzu.

Downhill profesjonalnie = drogi sport

Marcin ma 17 lat, występuje w zespole Madsport Dynamo Team Łódź i jako jeden z nielicznych traktuje downhill nie tylko jako hobby. - Jeżdżę na zawody od trzech lat. Już kilka razy wygrywałem, a z reguły jestem w czołówce. W ostanich mistrzostwach byłem np. czwarty - mówi Marcin. Koledzy widzą jego umiejęności i duży potencjał, dlatego zachęcają go do treniengów. - Marcin ma talent, ale talent to nie wszystko. Tak jak w innych dziedzinach, tak i tutaj potrzebny jest trening, szlifowanie swoich umiejętności - przyznaje Piotrek Sońdka.

Okazji do sprawdzenia swoich umiejętności z najlepszymi w kraju nie jest wiele. W sezonie jest ok. 8 edycji Pucharu Polski, a do tego kilka innych mniejszych zawodów. Problemem jednak nie jest ilość turniejów, co koszty, jakie trzeba pokryć, żeby w nich wystartować. - Wyjazd na zawody od piątku do niedzieli, to koszt ok. 300 złotych. Przy dziesięciu startach w sezonie rachunek jest prosty - 3000 zł - wyjaśnia Marcin.

Sama opłata wyjazdu i noclegu to nie wszystko. Nie można pominąć zakupu sprzętu. Bezpieczny - bo to jest tutaj najważniejsze - a zarazem przyzwoity rower na początek to wydatek rzędu 2000-3000 zł - te do startu w zawodach to już minimum 10 tys. zł. Do tego trzeba dodać kask, ochraniacze (przede wszystkim na kolana i łokcie, mogą też być na piszczele i łydki), tzw. zbroję, czyli zabezpieczenie klatki piersiowej i górnej części kręgosłupa oraz rękawiczki i specjalne buty, które nie są obowiązkowe. Razem daje to kwotę od 4000 do 5000 złotych na początek przygody z downhillem.

O zwrot takich wydatków ciężko. - W mojej kategorii (junior) nagrody są rzeczowe, więc raczej to się nie zwraca. Raz można wygrać np. kask, a innym razem tylko dyplom - tłumaczy Marcin. Trudno też mieć w Polsce sponsora indywidualnego, a Ci wspierające różne teamy, robią to raczej symbolicznie. - Jedynym teamem w Polsce, takim profesjonalnym, jest RMF - ale oni jeżdżą przede wszsytkim cross country - przyznaje Kuba.

Downhill - niebezpieczny sport?

Wysokie koszty to nie jedyny problem. Dla zawodników o wiele gorsze są kontuzje. - Najczęściej są jakieś otarcia, obicia, czy stłuczenia. Zdażają się też złamane palce - wymienia Kuba. Ciężkich kontuzji wbrew pozorom nie ma wiele, choć oczywiście się zdarzają. - Ja miałem złamaną nogę. Lekarze wstawili mi osiem śrub i przez kilka miesięcy nie mogłem jeździć - opowiada Piotrek.

Jak się okazuje nawet tak poważne urazy nie zniechęcają do uprawiania downhillu. - Ciągle jeżdżę, chociaż pewnych rzeczy już nie wykonuję - nie ukrywa Piotrek. - Jeśli ktoś jest słaby psychicznie, to nie wróci po kontuzji. Mój kolega z teamu miał pęknięte dwa kręgi, ale wyleczył się i dalej jeździ - dodaje Marcin.

Chłopaki wiedzą, że istnieje ryzyko odniesienia kontuzji, ale na każdym kroku powtarzają, że to kwestia odpowiedniego przygotowania i zachowania bezpieczeństwa na rowerze. Przed przejeżdżaniem nowych tras należy sprawdzić teren. Trzeba także pamiętać, żeby jeździć po takich terenach na sprzęcie do tego przygotowanym. - Hamulce to podstawa ścigania - przyznaje Robert. - Jak jeździsz na składaku, albo zwykłym "góralu" po takich trasach, to jesteś idiotą - dodaje Piotrek. Trzeba także pamiętać, że jak w innych dyscyplinach, tak i tutaj ważna jest rozgrzewka przed startem. - Przyjeżdżając na Rudzką Górę człowiek już się rozgrzewa, ale na zawodach, przed startem należy wykonać trochę ćwiczeń rozciągających - przyznaje Marcin.

Lepiej uprawiać downhill, niż pić wódkę

Mimo małej ilości tras w okolicy, krótkiej długości tych istniejących, wysokich nakładów finansowych, czy ryzyka odniesienia kontuzji Kuba, Marcin, Piotrek i Robert nie zamierzają zaprzestawać swojego hobby. Chcieliby, żeby więcej osób zainteresowało się downhillem i zobaczyło, że to wcale nie jest tak niebezpieczny sport jak się wydaje. Ważne jest, żeby zachować rozwagę, a dla wszystkich, którzy chcieliby spróbować downhillu, ale mają obawy przesłaniem niech będą słowa Kuby: "Lepiej jeździć, niż pić wódę!".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto