Dentystka... psów i kotów

Beata Bill-Bielecka z wykształcenia jest technikiem dentystycznym. Z racji, że od dawna marzyła też, by być weterynarzem, kończy właśnie naukę w tym kierunku. Kilka miesięcy temu postanowiła połączyć obydwie pasje i założyła... gabinet stomatologiczny dla czworonogów.

Pomysł, jak zawsze w takich sytuacjach, zrodził się przez przypadek. - Byłam na praktykach w lecznicy i przyszedł pan ze swoim psem, któremu ułamał się ząbek - opowiada dentystka zwierząt. - Zrozpaczony nie wiedział, co zrobić. Powiedziałam, że właściwie nie trzeba go wyrywać, tylko założyć plombę. Miałam własny, taki podstawowy sprzęt, kupiony jeszcze w czasach studiów, więc wykonałam zabieg. Nie minął tydzień, a pojawił się kolejny przypadek. Wtedy pani doktor zaproponowała mi, by otworzyć taki gabinet - dodaje Bill-Bielecka.

Z zębami nie ma żartów

Gabinet stomatologiczny dla psów i kotów nie był pomysłem nowatorskim, ale w Polsce takie usługi ciągle są rzadkością. Gdy Beata zaczęła realizować swój pomysł, funkcjonowały tylko trzy - we Wrocławiu, Warszawie i Toruniu.

Tymczasem, jak przekonuje dentystka, problemy z zębami u psów i kotów mogą przerodzić się w poważne choroby serca i nerek. - Kamień nazębny to wielkie siedlisko bakterii - opowiada. - Osadzając się odsłania korzenie zębów, przez co bakterie dostają się do organizmu. Dlatego tak ważne jest jego usuwanie - dodaje Beata.

W trosce o uzębienie naszych pupilów zakłada im też aparaty na zęby, bo jak wyjaśnia - krzywe zęby to najlepsze miejsce do odkładania się kamienia, a poza tym efektem krzywego zgryzu są wypadające zęby. - Zakładam też plomby, bo kiedyś ukruszone zęby się od razu wyrywało, a pies, podobnie jak człowiek, ma na początku zęby mleczne, a potem stałe i jak straci, to już nie wyrośnie nowy - zaznacza dentystka.

Pomogli "Młodzi w Łodzi"

By rozkręcić swój gabinet, Beata potrzebowała jednak pieniędzy na zakup odpowiedniego sprzętu. Nie różni się on prawie niczym, od tego, jaki spotykamy w gabinetach dla ludzi. - Psie zęby są podobne do naszych, tylko zazwyczaj większe - wyjaśnia dentystka.

Dzięki namowie kolegi z pracy, zgłosiła swój pomysł w konkursie "Młodzi w Łodzi". - Nie spodziewałam się, że z tak, nazwijmy to dziwnym pomysłem mogę wygrać, ale udało się - wspomina.

Główna nagroda, czyli 10 tys. zł, wystarczyła, by kupić używaną maszynę, odpowiednie narzędzia, materiały oraz przetrwać pierwsze miesiące. I chociaż przyznaje, że kwota nagrody nie jest duża, to gdyby nie udział w konkursie, pewnie nie otworzyłaby gabinetu. - Bałabym się niepowodzenia, a konkurs dodał mi pewności siebie - opowiada. - Poznałam wiele osób i zaskoczyło mnie, jak różne, czasami zwariowane pomysły mają młodzi ludzie. Rozmowy z nimi pozytywnie mnie nakręciły i zaczęłam wierzyć w siebie - przyznaje Beata.

Klientów gabinetu, który założyła pod koniec ubiegłego roku przy jednej z lecznic na Retkini, przybywa powoli, dlatego w między czasie zajęła się jeszcze strzyżeniem i pielęgnacją czworonogów, ale dentystka jest dobrej myśli. - Ludzie przychodzą do mnie zwykle z polecenia, albo dowiadują się przy okazji wizyty w lecznicy. Wiele osób po prostu nie wie, jak ważne jest dbanie o zęby naszych psów oraz kotów - mówi Beata Bill-Bielecka.

Czytaj więcej o

:

• Zakręceni na punkcie mody kupujemy małe psy

• W Łodzi nie będzie okna życia dla zwierząt