Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz S., były poseł PiS stanął przed sądem. To drugi obok Cezarego Grabarczyka (PO) oskarżony o nielegalne zdobycie pozwolenia na broń

Redakcja
Marcin Darda
Dariusz S., były poseł PiS z okręgu piotrkowskiego stanął w poniedziałek (13 maja) przed sądem w Łodzi. Jest drugim po byłym ministrze sprawiedliwości Cezarym Grabarczyku (PO) oskarżonym o poświadczenie nieprawdy przy zdobywaniu pozwolenia na broń.

Dariusz S. w poprzedniej kadencji był ważnym posłem opozycyjnego wówczas PiS w okręgu piotrkowskim, wcześniej zaś, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński, S. zasiadał w fotelu burmistrza dzielnicy Włochy. Jest skierniewiczaninem. Pozwolenie na broń w 2012 r. - wedle prokuratury - zdobył z niemal identycznym naruszeniem prawa jak Cezary Grabarczyk. A zatem wbrew procedurze najpierw zaliczył egzamin praktyczny, potem dopiero teoretyczny. Pierwszy z nich wyglądał tak, że podczas zwykłego strzelania na strzelnicy w Parzęczewie Dariusz S. po prostu usłyszał "zaliczam", drugi zaś zaliczył nie w obecności komisji, a w gabinecie naczelnika Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Łodzi.

Prokuratura ustaliła, że "egzamin" praktyczny miał miejsce 12 maja 2012 r., protokół i dokumentacja z przebiegu obu egzaminów noszą datę 21 maja, a poseł przyznał, że wszystkie te dokumenty podpisał in blanco na samym początku procedury pozyskiwania pozwolenia, a zatem sporo przed "egzaminami". Poza tym w protokole podpisanym przez byłego posła widnieje strzelnica łódzka jako miejsce zdawania egzaminu, a nie strzelnica w Parzęczewie. Przed sądem Dariusz S. dawał słowo honoru, że nie "nie działał wspólnie i w porozumieniu", jak napisano w akcie oskarżenia.

- Przez tę sprawę zostałem wykluczony w wieku 50 lat z życia publicznego, byłem kilka lat bez pracy, bo dawano mi do zrozumienia, że mam coś wspólnego z tzw. sprawą Grabarczyka - mówił przed sądem Dariusz S. - Z perspektywy czasu sądzę, że nie ubiegałbym się znów o pozwolenie na broń.

Były poseł wyjaśniał, że naczelnik WPA zapowiedział mu, iż w jego przypadku zastosuje inną procedurę egzaminacyjną, bo jest osobą publiczną i mógłby rozpraszać innych egzaminowanych. Wysłał też sekretarkę do banku, by opłaciła egzamin posła w jego imieniu. Dariusz S. zeznał, iż nie miał pojęcia, że łamie prawo. Miał zaufanie do toku postępowania, jakie wdrożył naczelnik WPA.

Sąd pytał, dlaczego zdaniem oskarżonego, naczelnik WPA w tak daleki sposób odbiegł od procedur egzaminacyjnych w jego przypadku.

- On był naczelnikiem w czasach PO, ja byłem posłem opozycji - tłumaczył Dariusz S. - Nie mógł skorzystać na tej znajomości.Tę życzliwość traktowałem jako grzeczność wobec posła.

Cezaremu Grabaczykowi i Dariuszowi S. grozi do 7 lat pozbawienia wolności. Wczoraj sąd przesłuchał także Beatę J., lekarkę oskarżoną o poświadczenie nieprawdy w dokumentacji z badań uprawniających do ubiegania się o pozwolenie na broń.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dariusz S., były poseł PiS stanął przed sądem. To drugi obok Cezarego Grabarczyka (PO) oskarżony o nielegalne zdobycie pozwolenia na broń - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto