Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Bycie preppersem to stan umysłu.” Polscy „przygotowani” spotkają się pod Łodzią

Adam Tubilewicz
Magdalena Kamińska pokazuje zawartość swojego plecaka przetrwania, który pozwala przetrwać 72 godziny od kataklizmu
Magdalena Kamińska pokazuje zawartość swojego plecaka przetrwania, który pozwala przetrwać 72 godziny od kataklizmu Krzysztof Szymczak
Przygotowują się na „W”, czyli wojnę, atak atomowy lub klęskę żywiołową. Wiedzą, jak rozpalić ognisko krzesiwem i przy pomocy sznurowadła zbudować schronienie w lesie. W dniach 29-31 maja spotkają się poligonie pod Łodzią, aby wymienić doświadczenia i zainteresować nowicjuszy swoim stylem życia. Poznajcie łódzkich preppersów – ludzi gotowych na (prawie) wszystko.

Magda Kamińska na spotkanie ze mną przychodzi z 5-letnią córką. Rezolutna Hania pod nieobecność mamy udziela mi szybkiego kursu obsługi rozkładanego scyzoryka. Pani Magda tylko się uśmiecha. - Staram się żeby miała pojęcie co do czego służy i potrafiła sobie poradzić w życiu. Nie traktuję jej jak księżniczki. Jest takim moim dodatkowym, kochanym plecakiem – mówi z uśmiechem. - Hania śmieje się ze mnie, że jestem jak Rico z Madagaskaru – zawsze wszystko mam, a jak nie mam to mam coś aby to zrobić.

Preppersi z dziada pradziada

Magda z zawodu jest fizjoterapeutką; na konwencie poprowadzi panel na temat pierwszej pomocy. Na co dzień pracuje jako konsultantka w pionie technicznym jednego z łódzkich operatorów internetowych. W firmie pełni także funkcję kapitana obrony cywilnej. Mąż Magdy jest zawodowym żołnierzem i instruktorem krav magi. Wraz z córką Hanią mieszkają w kamienicy w centrum Łodzi.

Kultura preppingu (od ang. prepared – przygotowany) narodziła się w Stanach Zjednoczonych. Amerykańscy preppersi to zorganizowana, kilkumilionowa społeczność. Prowadzą specjalistyczne portale, fora i kursy. Mają nawet własny program w telewizji. W Polsce liczebność preppersów szacuje się na kilkanaście tysięcy. Jak mówi Magda, większość z nich nie wie nawet, że są preppersami. – Ludzie zajmowali się tym od lat, ale nie wiedzieli, że ma to w ogóle jakąś nazwę. Mój dziadek potrafił wykonać mnóstwo rzeczy sposobem chałupniczym. Śmiesznie byłoby nazywać go preppersem, ale faktem jest, że wiedział dużo więcej niż spora część społeczeństwa w tej chwili – dodaje.

Wszystko zaczyna się w głowie

Łódzcy preppersi nie tworzą zwartej i jednolitej społeczności. Nasza rozmówczyni zalicza do nich zarówno grupy pasjonujące się ASG (repliki broni palnej z amunicją na sprężone powietrze), Stowarzyszenie "Kompanja BRUS", a także liczne grupy rekonstrukcyjne wzorujące się na rzeczywistych jednostkach wojskowych: Gromie, Formozie, komandosach z JWK Lubliniec.– Jest to maksymalnie kilkadziesiąt osób. Mamy swoje miejsca zbiórek, spotkań. Jesteśmy taką grupą znajomych, że możemy zorganizować się w dowolnym miejscu – dodaje. - Wspólnym mianownikiem jest pasja, ale także ogromny patriotyzm i pamięć o historii Polski.

Jednak nie każdy, kto nosi spodnie moro i replikę karabinu M2 jest preppersem.- Dla mnie to bardziej stan umysłu – śmieje się Magda. – Tak naprawdę, nie chodzi tu o gromadzenie jak największej ilości sprzętu, ale o wiedzę i doświadczenie. Niektórzy twierdzą nawet, że im mniej ekwipunku, tym lepiej. Nie neguję tego, ale uważam, że pewne minimum należy zawsze mieć przy sobie, nawet jeśli jesteśmy w stanie pomieścić w głowie wszystkie książki i poradniki. Najważniejsze, aby we wszystkim znać umiar – przyznaje.

„W” jak Ukraina

Preppersi przygotowują się na zdarzenie, które określają jako „W”. Jako przykłady najczęściej wymieniane są: wybuch bomby atomowej, wojna, a nawet…inwazja zombie – bo „gdy jesteś gotowy na atak żywych trupów, jesteś gotowy na wszystko.” Polscy preppersi realnych zagrożeń nie muszą szukać daleko. Z obawą śledzą doniesienia z przebiegu rosyjskiej interwencji na Ukrainie.

Jak mówi Magda, nie ma takiej sytuacji, na którą da się przygotować w stu procentach. - W życiu zawsze potrzebna jest dobra organizacja i dobra logistyka. A my jesteśmy przygotowani żeby mieć w domu np. zapas jedzenia i wody na dwa tygodnie, ale nie tylko. Mało kto np. zdaje sobie sprawę, że w spłuczce w toalecie mamy ok. 6 litrów wody takiej samej jak w kranie. Prepping to m.in. wpadanie na takie właśnie pomysły – i dodaje od razu - Często znajomi dziwią się np., że kupiłam trzy kilo cukru na zapas. Ale wiem, że jeśli coś się zadzieje to do mnie będą przychodzić po ten cukier. Ludzi zrobili się wygodni. Mają supermarket za rogiem i nie dopuszczają do siebie myśli, że pewnego dnia może go zabraknąć. Jesteśmy pokoleniem, które nie dotknęło biedy ani wojny. Mam wrażenie, że dajemy się omamić fałszywym poczuciem bezpieczeństwa. A nie powinniśmy wyrzucać z głowy tego niepokoju bycia przygotowanym, zabezpieczonym. Historia mówi sama za siebie. 1 września 1939 dzieci też poszły do szkoły…

„Nie tylko ja i mój plecak”

Bycie preppersem to także umiejętność współpracy z innymi ludźmi w sytuacji zagrożenia. – Warto pamiętać, że prepping to nie tylko ja i mój plecak, ale też rodzina, sąsiedzi, znajomi. Trzeba umieć przewodzić grupie, formułować jasno polecenia, ale też, mając obok osobę z większym doświadczeniem, umieć się podporządkować – dodaje Magda.

Podstawa wyposażenia każdego preppersa to plecak przetrwania. Mniejszy EDC (Every Day Carry) zawiera rzeczy, które należy mieć zawsze przy sobie. Z kolei w BOB (Bug Out Bag) powinniśmy trzymać przedmioty, które mają pozwolić na przeżycie 72 godzin po „W”, zanim dotrą do nas służby ratunkowe. Co powinno znaleźć się w środku? – W moim jest np. rozbudowana apteczka, ale nie tylko. Niektórzy pakują ekwipunek tematycznie: rzeczy, które wytwarzają ciepło w jednym miejscu, żywność w drugim, w trzecim pierwsza pomoc, a w czwartej torbie zestaw narzędzi. Nierzadko z jednego plecaka robią się wówczas cztery. Dlatego warto mieć opracowane różne zestawy, w zależności od tego, jak długo planujemy przebywać w terenie – mów Magda.

Survival w Piątku

Pierwszy Konwent Preppers Poland potrwa od 29 do 31 maja. Na terenie poligonu Battle Arena w Piekarach k/Piątku spotka się kilkaset osób. Przez trzy dni uczestnicy sprawdzą m.in. jak obronić się przed uzbrojonym napastnikiem, przejdą kurs survivalu i pierwszej pomocy, nauczą się rozpoznawać dzikie rośliny oraz poznają sposoby na przygotowanie zapasów o długim terminie przydatności. Będzie można też skomponować własny plecak przetrwania i wziąć udział w pokazowym treningu krav magi. Każdy z uczestników otrzyma dyplom poświadczający uczestnictwo w zajęciach. Koszt udziału w całym wydarzeniu to 79 zł. Limitu uczestników nie ma – do dyspozycji preppersów będzie 8 hektarów terenu. Warto wziąć ze sobą namiot, można także wybrać się z dzieckiem.

Jak rodzina i znajomi reagują na nietypowe pasje Magdy? - To trudny temat – uśmiecha się nasza rozmówczyni. - Wiele razy słyszałam, że powinnam być bardziej kobieca. Ale nie uważam, że powinnam wpisywać się w trendy, z którymi nie jest mi po drodze. Czuję się spełniona jako żona i matka. Pracuję w większości z mężczyznami. Moja mama czasem śmieje się ze mnie, że mogłabym znaleźć sobie jakieś koleżanki. Bo w schronie i u męża w pracy także sami faceci. Ale moje życie jest i chyba już na zawsze będzie związane z męskimi tematami – dodaje z uśmiechem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto