Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brutalny gwałt na 10-letniej dziewczynce w okolicy Wojska Polskiego

Piotr Brzózka
Do wieczora policja przeczesywała okolicę, w której doszło do napaści
Do wieczora policja przeczesywała okolicę, w której doszło do napaści fot. Krzysztof Szymczak
Tragedia na ponurym skwerze przy ul. Wojska Polskiego. 10-letnia dziewczynka została brutalnie napadnięta i zgwałcona.

Funkcjonariusze bardzo oszczędnie dawkowali w poniedziałek informacje. Jak mówili - dla dobra dziecka.

- Mogę tylko potwierdzić, że doszło do napadu - mówi Magdalena Zielińska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Mama dziesięcioletniej dziewczynki martwiła się, że córka nie wraca o zwykłej porze ze szkoły. Wyszła jej szukać. Niedługo potem zauważyła dziecko błąkające się po ulicy. Córeczka była cała ubłocona, była też niekompletnie ubrana. Płakała. Została zabrana do szpitala. Na razie nie możemy powiedzieć, czy doszło do gwałtu, dziecko musi być najpierw zbadane przez lekarzy i psychologa. Dziewczynka na pewno była w potężnym szoku. Więcej na tym etapie nie powiem, najważniejsze jest dobro dziecka. Nie chcemy, by dziewczynka została w jakikolwiek sposób zidentyfikowana: gdzie mieszka, do jakiej chodzi szkoły. Nie chcemy jej narażać na dodatkową traumę.

Danuta Szymczykiewicz z łódzkiego pogotowia potwierdza: - Karetka zabrała dziewczynkę o godzinie 17.08. Mama nie wzięła jej nawet do domu, zadzwoniła wprost z ulicy. Nie powiem nic o stanie dziecka, nie mogliśmy jej przebadać w karetce - mówi Szymczykiewicz.

Nieoficjalnie udało się potwierdzić, że wieczorne badania potwierdziły gwałt, a obrażenia świadczyły o wyjątkowo brutalnej napaści na dziecko.

Policjanci nie rozmawiali jeszcze z dzieckiem, najpierw muszą na to pozwolić lekarze. Przy rozmowie musi też być obecny psycholog. Dopiero ta rozmowa pozwoli naszkicować portret pamięciowy bandyty.

Do napadu doszło na ulicy Wojska Polskiego 41. To wyjątkowo nieprzyjemna okolica. Po zmroku prawie nikt tamtędy nie chodzi, choć najodważniejsi skracają sobie czasem tędy drogę. To brudny, zabłocony skwer, obok ogródków działkowych. Od rozświetlonej ulicy odgradza je mur zdewastowanych czynszówek. Na samym skwerze o godzinie 17 musiały już panować egipskie ciemności. W promieniu kilkudziesięciu metrów nie pali się ani jedna latarnia - wszystkie zostały zdjęte ze słupów. Być może dlatego sprawca wybrał właśnie ten rejon miasta. Na miejscu od razu zjawiła się ekipa dochodzeniowo-operacyjna. Miejsce napadu zostało ogrodzone biało-czerwoną taśmą. Do poszukiwań ruszyli policjanci w cywilu, mieli ze sobą psy. Teren oświetliła straż pożarna. Zarządzone na szybko poszukiwania nie przyniosły jednak rezultatu - około godziny 20 nam miejscu został już tylko jeden policjant, pilnujący, by nikt nie przekraczał taśmy.

Policjanci kręcący się koło sąsiedniej kamienicy nie byli rozmowni. Jeden z nich rzucił tylko: - Powiem szczerze: nie złapaliśmy go. Zobaczymy, co przyniesie noc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto