- Ulicą Limanowskiego szła grupa 30-40 kibiców ŁKS - mówi pracownica jednego z pobliskich sklepów. - Od drugiej strony ciągnęli fani Widzewa. Doszło do bijatyki. Gdy ktoś wezwał policję, rozbiegli się.
- Ta okolica to punkt zapalny - dorzuca młody mężczyzna, pracownik innego sklepu. - Tu się krzyżują drogi kibiców obu drużyn. Podobne bijatyki to tutaj normalka.
- Mieliśmy "mecz" i było 4:1 dla Widzewa - mówi z dumą jeden z kibiców, handlujący na rynku przy ul. Ceglanej. - Nic więcej nie powiem.
Bardziej rozmowna jest ekspedientka ze sklepu przy ul. Zgierskiej w pobliżu Bałuckiego Rynku.
- Od rana przychodzili do mnie klienci, którzy opowiadali o zadymie - relacjonuje. - Mówili, że biła się setka pseudokibiców. Podobno nawet było słychać strzały.
- To bzdura - twierdzi pracownica innego sklepu. - To nie były strzały, tylko krzyki kiboli. Często tu biegają i wrzeszczą.
- Tuż przed godz. 19 otrzymaliśmy sygnał, że ulicą idzie grupa ok. 30 osób naruszających porządek - mówi kom. Adama Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Natychmiast wysłaliśmy na miejsce patrole.
Z policyjnych informacji wynika, że w rejonie Bałuckiego Rynku pojawiło się siedem radiowozów.
- Wylegitymowaliśmy kilka osób, ale nie wiemy, czy to pseudokibice i czy mają coś wspólnego z całym zajściem - kontynuuje policjant. - Na razie nie zgłosił się do nas nikt poszkodowany. Nie mamy też żadnych informacji o uszkodzeniu mienia.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?