Krzysztof Hotowski po 12 godzinach podróży dotarł do Łodzi. Podróż samolotem z Paryża była krótsza niż droga przez mękę z Warszawy do naszego miasta. Wiozący popularnego "Bolka" kapitan drużyny Kacper Ławski szukał dróg, na których korki byłyby najmniejsze, a jednak dotarł na stadion Budowlanych po czterech godzinach jazdy.
- Rozumiem te drogowe utrudnienia - mówi Krzysztof Hotowski .- Wszak Polska szykuje się do EURO. Musi być jednym wielkim drogowym placem budowy.
Dlaczego zdecydował się pan pomóc Budowlanym?
- Cóż to za pytanie, Budowlani to mój klub, tu się wychowałem. Nie mogłem odmówić.
Ma pan już w kolekcji trzy mistrzowskie tytuły zdobyte z klubem z ul. Górniczej.
- Ale prawdziwy sportowiec jest ciągle głodny sukcesów, ja cały czas czuję głód złota. Zdobycie czwartego tytułu jest moim marzeniem.
Nie będzie problemu ze zgraniem się z zespołem?
- Żadnego, Budowlani grają otwarte, widowiskowe rugby, jakie preferuje się we Francji. Moim zdaniem, wystarczą dwa treningi, żebyśmy rozumieli się bez słów.
We Francji sezon się już zakończył. Jak pan ocenia postawę swojego zespołu?
- Wszyscy nas chwalą. Moja drużyna Nevers (miasta położonego 200 kilometrów od Paryża) w Federal 1 (odpowiednik II ligi) zajęła bardzo dobre piąte miejsce, a przecież była beniaminkiem. To znaczące osiągnięcie.
Jesteście klubem zawodowym?
- Nie, półzawodowym, choć ja mam profesjonalny kontrakt. Pozostali gracze uczą się i pracują.
Jak pan radzi sobie z francuskim?
- To trudny język, ale robię systematyczne postępy. W najważniejszych sprawach porozumiewam się bez kłopotu. W sobotę na boisku żadnych barier językowych i sportowych nie będzie.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?