Tramwaj prowadzony przez Sylwestra Juszczyka wypadł z szyn, przejechał cztery pasy ruchu i uderzył w słup.
– Nie zgadzam się z wynikami ogłoszonego niedawno raportu, z którego wynika, że mój syn jest winny spowodowania wypadku – mówi. – Posiadam wyniki sekcji zwłok. Potwierdzają, że syn miał zmiany chorobowe serca, które mogły doprowadzić do utraty świadomości lub przytomności, a w konsekwencji do zgonu. Nie wiem, dlaczego nie wzięto tego pod uwagę. Będę się odwoływał od decyzji prokuratury, która odbiera rodzinie prawo do odszkodowania.
Z ustaleń biegłych wynika, że motorniczy jechał za szybko – co najmniej 39 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 10 km/h.
– Nie mam zastrzeżeń co do stwierdzeń o przekroczeniu prędkości – przyznaje Tomasz Juszczyk. – Ważna jest jednak przyczyna takiego zachowania. Zdrowy i w pełni świadomy człowiek nie robi takich rzeczy. Co innego, gdy ktoś zasłabł lub ma zaburzenia świadomości. Zgłosiłem trzech świadków, którzy potwierdzili, że widzieli mojego syna, który siedział za pulpitem ze spuszczoną głową. To wskazywałoby na to, że podczas wypadku mógł być nieprzytomny. Ich opinii nie wzięto jednak pod uwagę.
11 maja o godzinie 6.45 tramwaj linii 8 jechał z Teofilowa w kierunku Widzewa. Na skrzyżowaniu al. Mickiewicza z al. Kościuszki wypadł z torów i uderzył w słup trakcji tramwajowej. 17 osób doznało obrażeń, w tym 2 kobiety w ciąży. Straty oszacowano na 521 tys. złotych. Siła uderzenia była tak duża, że kabina motorniczego została całkowicie zniszczona. 22-letni motorniczy zginął na miejscu.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?