13-latek odpowie za alarm bombowy w Koperniku

Sprawcą okazał się wychowanek łódzkiego ośrodka szkolno-wychowawczego. Teraz grozi mu skierowanie do poprawczaka.

Do zdarzenia doszło 20 października br. Do "Kopernika" zadzwonił tajemniczy osobnik, oznajmił, że w szpitalu został podłożony ładunek wybuchowy i szybko się rozłączył. Szefowie placówki postanowili nie przeprowadzać ewakuacji, która mogłaby narazić na szwank zdrowie wielu pacjentów. Policjanci zaś zabrali się za tropienie "dowcipnisia", jako że pirotechnicy żadnej bomby nie znaleźli. Policja nie ujawnia, w jaki sposób wpadła na trop nastoletniego "bombiarza", ale wszystko wskazuje na to, że namierzyła go poprzez użyty przez niego telefon komórkowy.

- Chłopak został zatrzymany we wtorek po godzinie 11 - informuje młodszy aspirant Grzegorz Wawryszuk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Nie doszło do ewakuacji szpitala, więc jego fałszywy alarm bombowy najpewniej zostanie potraktowany nie jako przestępstwo, lecz wykroczenie, za które grozi grzywna. Sprawca jest jednak nieletni, dlatego zajmie się nim sąd rodzinny. Najwyższa kara, jaka mu grozi, to osadzenie w zakładzie poprawczym.

To nie pierwszy przypadek, gdy 13-latek wszczyna alarmy bombowe. Dwa lata temu głośno było o uczniu podstawówki na Górnej w Łodzi, który dzwonił do łodzian, informował o podłożeniu bomby w ich domu i domagał się okupów w wysokości 10 tys. zł. Jedną z osób, do której dzwonił, była właścicielka domu jednorodzinnego przy ul. Prądzyńskiego. Przerażona telefonem o bombie zaalarmowała policjantów, a ci zarządzili ewakuację i przeszukanie jej domu. Bomby nie znaleźli, ale wkrótce namierzyli sprawcę. Okazało się, że 13-latek na przerwie lekcyjnej pożyczył od 12-letniego kolegi telefon komórkowy i dla żartu zaczął dzwonić na chybił-trafił, wymyślając numery telefoniczne, do przypadkowych osób z informacją o podłożonym niebezpiecznym ładunku.