Wszystko w majestacie prawa.
W środę Dziennik Łódzki napisał o projekcie nowego kodeksu wykroczeń, który ma być batem na handlarzy sprzedających towar wprost z pudełek, na chodnikach. Sprzedawcy unikający płacenia mandatów, traciliby towar, a nawet trafialiby do aresztu.
Nowe przepisy dają władzom miasta oręż w walce z nielegalnym handlem. Miasto próbuje zlikwidować handel od kilku lat, ale zdaniem pudełkowych handlarzy, przymyka oko na proceder, bo dobrze na nim zarabia. - W gazetach robią szum, że będą nam rekwirować towar, nasyłają strażników, a później przychodzą urzędnicy i wyciągają ręce po opłaty targowe. I wtedy nic nie mówią, że handlujemy bez pozwoleń. Zastanawia nas, że nasz handel niby jest nielegalny, ale opłaty od niego już są legalne - mówi nam pani Iwona, od półtora roku handująca ubraniami na chodniku pod Pionierem.
Rzeczywiście, miejscy urzędnicy przyznają, że regularnie odwiedzają pudełkowych handlarzy i żądają od nich pieniędzy za targowanie.
- Musimy to robić. Ustawa obliguje nas do ściągania opłat targowych wszędzie tam, gdzie handel się odbywa. Nie interesuje nas, czy to chodnik, czy legalny stragan - przyznaje Jarosław Tumiłowicz, p.o. szef referatu handlu w delegaturze magistratu na Górnej.
Iwona Bendorf-Bundorf, wiceszefowa Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych, tłumaczy, że wszystko odbywa się w majestacie prawa.
- Opłata targowa pobierana jest od czynności sprzedaży, bez względu, gdzie ta sprzedaż ma miejsce. Nawet jeśli ktoś ustawi sobie stragan na swoim podwórku i tak będzie musiał zapłacić - mówi Bendorf-Bundorf.
W Łodzi dzienna opłata targowa za handlowanie na chodniku wynosi 3,5 zł za mkw.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?