Żbiki w łódzkim zoo żyją jak w Bieszczadach (zdjęcia)

Każdy z pięciu kociaków, urodzonych w łódzkim ogrodzie 3 maja, waży już około kilograma i codziennie pokazuje opiekunom swój drapieżny charakter.

- Prychają, syczą i wyjątkowo nie lubią zabiegów pielęgnacyjnych. Są na tyle duże, że zdecydowaliśmy, by przeprowadziły się do nowego wybiegu - mówi Magdalena Janiszewska, kierownik działu dydaktycznego w zoo.

Wolierę dla małych i średnich kotów wybudowano w tym roku. Najpierw wprowadziły się do niej manule i rysie, we wtorek dołączyły żbiki. Kociaki mają się tam czuć jak na wolności.

- Wszystko jest zaplanowane. Wybieg dla żbików wygląda jak teren podgórski. Roślinność i ukształtowanie terenu przypomina Bieszczady. Są strumyki, a nawet oryginalne bieszczadzkie rośliny - opowiada Janiszewska. - Sąsiednie klatki też są dobrze umeblowane. Wybieg dla rysiów wygląda jak fragment Puszczy Białowieskiej, a manule żyją jak w górach.

- Na razie nie planujemy rodzinie żbików dokwaterowywania innych kotów, choć w ogrodzie mamy jeszcze cztery żbiki, które mieszkają w starych klatkach - mówi Włodzimierz Stanisławski, dyrektor ds. hodowlanych. - Możliwe jednak, że trzy z nich, które nadal wychowuje kotka dachowa, dołączą do tej rodziny.

Kiedy dzika kocia rodzinka została wypuszczona do klatki, nerwowo zaczęła zwiedzać teren. Dwa małe wspięły się na kraty i z wysokości obserwowały z rozbawionymi minami, co robią ich bracia.

- Baliśmy się, czy małe się odnajdą się na tak dużym terenie. To dla nich olbrzymi stres. Na początek koty zaczęły wchodzić na kraty, ale często spadały, bo nie mają jeszcze tak silnych łap. Poradzą sobie - kwituje Janiszewska.