Dwa lekkie samoloty myśliwskie Lim-2 (szkolno-bojowy) i Lim-5 (na licencji MiG-a 17) wywieziono z muzeum przy ul. Pilskiej na Lublinku, gdzie latające eksponaty - w sumie 30 - zgromadził nieżyjący już wielki pasjonat lotnictwa, pilot Jerzy Lewandowski.
Oba samoloty pojechały do remontu - uspokaja Jadwiga Lewandowska, wdowa po pilocie. - Nic więcej na razie nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Mam jednak nadzieję, że wreszcie w sprawie muzeum coś drgnęło. Samoloty wrócą do Łodzi.
Prywatne muzeum założył Jerzy Lewandowski. Gdy zmarł w 2003 roku, kolekcja stała się przedmiotem postępowań spadkowych i od tamtej pory systematycznie niszczeje. Teren, na którym stoją maszyny, należy do Wojskowych Zakładów Lotniczych. Gdy przy okazji różnych imprez bramy muzeum zostają otwarte, tłumy podziwiają statki powietrzne. Miasto deklarowało chęć opieki nad nimi, ale na obietnicach się skończyło.
Łódzcy spotterzy (miłośnicy lotnictwa) zwracają uwagę, że w kolekcji są prawdziwe rodzynki, jak choćby jeden z największych śmigłowców transportowych świata Mi-6 - jedyny taki w Polsce, MiG-15, MiG-17, MiG-21 czy Ił-14, nazywany salonką Gomułki.
- Oczywiście byłoby żal, gdyby te samoloty z Łodzi zabrano i wierzę, że tak się nie stanie - mówi senator Maciej Grubski, który już w ubiegłym roku interweniował, by eksponaty w mieście pozostały.
- Wciąż jest możliwość stworzenia muzeum z prawdziwego zdarzenia i władze Łodzi powinny z tego skorzystać.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?