Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Precedensowy wyrok: za pobicie kibic dostanie odszkodowanie

Agnieszka Jasińska, Wiesław Pierzchała
Nienawiść kibiców przeradza się w patologię, co nie usprawiedliwia organizatorów zawodów
Nienawiść kibiców przeradza się w patologię, co nie usprawiedliwia organizatorów zawodów fot. Krzysztof Szymczak
Radosław K. otrzyma odszkodowanie za pobicie podczas piłkarskich derbów ŁKS - Widzew w 2004 roku.

Mężczyzna doznał poważnego urazu przegrody nosowej i do dziś odczuwa tego skutki. W piątek Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia przyznał mu 10 tys. 526 zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Pieniądze wypłaci PZU, z którym ŁKS miał podpisaną umowę.

- To precedensowy wyrok - komentuje radca prawny Bartłomiej Dyba-Bojarski, pełnomocnik poszkodowanego.

Zdaniem sądu, w ramach imprez masowych, jakimi są mecze piłkarskie, organizator powinien zapewnić porządek i ochronę na stadionie. Jeśli tak się nie dzieje, to ofiary pobić mogą domagać się odszkodowania.

- Podczas meczu Radosław K. był bity i kopany po całym ciele - mówiła sędzia Anna Domarecka, uzasadniając wyrok, który jeszcze nie jest prawomocny. - Dokonała tego grupa kibiców, którzy byli pijani i czuć od nich było zapach marihuany. Poszkodowany doznał złamania przegrody nosowej. Ponadto podarto mu kurtkę. Sprawców pobicia nie wykryto i sprawa została umorzona.

Sędzia Domarecka wyjaśniła, że na zasądzoną kwotę składają się: 10 tys. zł zadośćuczynienia oraz 526 zł odszkodowania - m.in. za leki przeciwbólowe i za dojazdy do placówek medycznych. Biegli orzekli, że z powodu pobicia pan Radosław doznał 5-procentowego uszczerbku na zdrowiu.

Poszkodowany nie przybył do sądu na ogłoszenie wyroku, bowiem - jak wyjaśnił jego pełnomocnik - zatrzymały go obowiązki służbowe.

- Wyrok jest dla nas korzystny, ponieważ sąd podzielił nasze stanowisko i uwzględnił wysokość roszczeń - zaznaczył Bartłomiej Dyba-Bojarski. - Mam nadzieję, że wyrok przyczyni się do tego, że organizatorzy imprez sportowych w większym stopniu będą dbać o bezpieczeństwo widzów. Nie może być tak, że organizator pobiera pieniądze za bilety, a nie zapewnia należytego bezpieczeństwa na widowni.

Czy nie dało się załatwić sprawy polubownie z PZU?

- Nie, chociaż wystąpiliśmy do ubezpieczyciela, aby zapłacił mojemu klientowi odszkodowanie i zadośćuczynienie, ale odpowiedź była odmowna. Dlatego skierowaliśmy sprawę do sądu. Podczas rozprawy przedstawiciel ubezpieczyciela zadawał pytania, z których wynikała teza, że skoro pan Radosław poszedł na mecz derbowy, to mógł się liczyć z tym, że zostanie pobity. Ponadto pytano go, dlaczego, jako kibic Widzewa, usiadł w sektorze, w którym siedzieli kibice ŁKS.

Do dramatycznego zdarzenia doszło 5 listopada 2004 roku na stadionie ŁKS. Pan Radosław wybrał się na mecz z kolegami, z których niektórzy przyszli z nastoletnimi synami. Usiedli na trybunach w pobliżu fanów ŁKS, którzy wyczuli, że przybysze są sympatykami Widzewa. Dlatego, gdy piłkarze Widzewa strzelili bramkę, postanowili wymierzyć "sprawiedliwość".

- Mój klient po raz pierwszy został pobity na trybunie w sytuacji, gdy stanął w obronie zaczepianego kolegi z synem - wyjaśnia Bartłomiej Dyba-Bojarski. - Został przewrócony i skopany. Potem wyrwał się, uciekł na koronę stadionu i tam po raz drugi został zaatakowany. Doznał urazu głowy i złamania nosa. Został opatrzony przez załogę pogotowia ratunkowego. Szczególnie bolesne okazało się przesunięcie przegrody nosowej, na co pan Radosław do dzisiaj narzeka.

O tym, ilu ochroniarzy potrzeba do zabezpieczenia imprezy masowej, mówi ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych. W przypadku imprezy masowej podwyższonego ryzyka, jak np. derby, na każde 200 osób potrzeba co najmniej 15 członków służb: porządkowej i informacyjnej. W przypadku imprezy masowej niebędącej imprezą masową podwyższonego ryzyka na 300 jej uczestników wymaganych jest co najmniej 10 członków służb: porządkowej i informacyjnej.

- Podczas imprez masowych na terenie obiektu przebywa tylko wynajęta ochrona - mówi Radosław Kluska, rzecznik Straży Miejskiej w Łodzi. - My delegujemy obserwatora, który ma za zadanie zbadać zgodność przebiegu imprezy z warunkami otrzymania decyzji o możliwości jej realizacji. Taka osoba jest nierozpoznawalna, ubrana po cywilnemu. Sprawdza m.in. ilu jest ochroniarzy, a ilu uczestników oraz w jakich godzinach odbywa się impreza. Niestety, zdarzają się sytuacje, kiedy liczba ochroniarzy jest niewystarczająca. Wówczas obserwator spisuje protokół i przekazuje go do Centrum Zarządzania Kryzysowego, które wszczyna postępowanie wyjaśniające. Obserwator kontaktuje się też w razie potrzeby z policją.

- Sytuacja, kiedy ochroniarzy było zbyt mało, zdarzyła się na przykład podczas występu Mariusza Pudzianowskiego w hali MOSiR w Łodzi. Na imprezę weszło około 150 ludzi więcej niż planował organizator. Jednak chociaż sprzedał więcej biletów, to nie zatrudnił dodatkowych ochroniarzy - opowiada Piotr Modrzejewski z wydziału zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa łódzkiego magistratu. - Organizator został pouczony.

Tyle że podczas gali z udziałem popularnego strongmana na widowni nikt nikogo dotkliwie nie pobił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto